poniedziałek, 13 grudnia 2010

Siedlisko pod śniegiem i zmagania remontowe





Pomilczeliśmy sobie chwilę, ale wierzcie - ciężko sie było zabrać za pisanie. Roboty w domu od groma i jeszcze troszeczkę, roboty w pracy też, a i całą resztę też trzeba jakoś ogarniać. Nadejszła jednak wiekopomna chwila i remont na tydzień został "zawieszony na kołku". Nasz absolutnie genialny remontowo Szwagier musi złapać odrobinę oddechu. my zreszta też... W każdym razie nowy komin wyrósł juz na dachu, nowiuteńki piec stoi w pogłębionej piwnicy i grzeje aż miło. Wojtuś większość wolnego czasu spędza wpatrując się w piec szczęśliwym wzrokiem i kombinując jak by tu jeszcze usprawnić proces spalania. A ja pozazdrościwszy dziewczynom zdolności krawieckich postanowiłam zdobyć sprawnośc tapicera... Jako, że Niuniuś pod naszą nieobecność okrutnie poobgryzał mój ukochany fotel - miałam dwa wyjścia. Albo go wywalić ( ale ta opcja została odrzucona w przedbiegach ) albo go naprawić. Powyciągałam więc smętne resztki poobgryzanej gąbki, uzupełniłam ubytki nową i kawałkiem kanapy, który dostałam od Ani z Szuflandii i przystąpiłam do łatania dziur. Najgorzej obżarty był dół fotela. Podszyłam więc od spodu płótnem, a na wierzch przyszedł filc. Taki sam filc dałam jako aplikacje na oparcie i na siedzisko ( bo tu też były wyżarte dziury.) A szablon wycięłam z październikowej Werandy. Fotel odzyskał dawny blask i przestał mnie wkurzać zwisającymi resztkami tkanin... Nasze drugie siedzisko wyglądało przy nim jak obraz nędzy i rozpaczy. Po pierwsze tenże fotelik pochodzi z ...wrzeszczańskiego śmietnika, po drugie jego tapicerka na pleckach zamieniła się w malownicze frędzelki dzięki pazurkom moich kotów. Wyciągnęłam zatem przechowywaną od lat płaszczową wełnę i... w półtorej godziny fotel nr 2 zyskał nowe oblicze! Ha! Nie ma rzeczy niemożliwych! Teraz chodzę i tylko patrzę, co by tu jeszcze rączkami swymi przeobrazić... Bo cóż robić kiedy śnieg nas przysypał, a odśnieżarka nierychliwa?
Pierwsze zaspy zaskoczyły zarówno nas jak i władze gminne. Zasadniczo odcięło nas od świata. Dzwonię więc do pani Wójt z prośbą, by jednak wysłali do nas pług, bo inaczej sczeźniemy tu niechybnie. Pani Wójt przyobiecała wysłać pomoc. Czekamy więc. Wtem słyszę szczekanie bernów, które szalały w śniegu. Wychylam nos w zadymkę i widzę człowieka zmartwiałego ze zgrozy na widok berneńskich potworów pod furtką. Bohatersko postanowiłam stawić czoła zawierusze i wyszłam dowiedzieć się " o co biega":
- Pani, a jak tu dojechać? - Pyta zmarznięty i lekko skonsternowany facet pod furtką.
- No jest pan już, słucham, w czym mogę pomóc? - Bo zdarza się dość często, że sąsiedzi bliżsi i dalsi przychodzą, żeby a to jakieś pismo urzędowe im skrobnąć, a to pomóc coś załatwić...
- Wie pani, szef mi kazał dojechać, a ja się zakopałem, o tam - tu machnął ręką gdzieś w ciemność, gdzie faktycznie majaczyły w oddali jakieś światła.
- A czym pan się zakopał? - Pytam.
- Pługiem. - Odparł nasz biedny Pan Odśnieżacz bezradnie.
I tu prawie padłam z wrażenia.
Poradziliśmy panu, żeby lekko wycofał i przejechał polem, co tez uczynił. Następnym razem przyjechał traktor dwa razy większy, lśniący nowością z wyraźnie dumnym właścicielem za kierownicą. Patrzę, a on staje na wysokości naszej lipy i ani myśli jechać dalej. Idę do niego i pytam, czy odśnieżenie jeszcze kawałka nam nie przysługuje. A on spojrzał na zwisające gałązki lipowe i rzekł z całą powagą: - Dalej nie pojadę, bo mi gałęzie traktor porysują... Wymiękłam.

Ostatnia cegła i już!



Niech się mury pną do góry - komin we wnętrzach...



Przebudowa piwnicy



Kuchnia przed malowaniem i kafelkowaniem ( ciąg dalszy remontu już po Świętach )



Fotel w listki



I drugi - w ciemnoszarym, klasycznym obiciu



Tosi bardzo się podoba...





Bernusie na śniegu



Milunia



I Niuniuś w galopie!



A teraz śmigam i będę tynkować przedpokój...

19 komentarzy:

Ivalia pisze...

Czekałam na ten post, oj, czekałam :))))
Fotele prezentują się wytwornie, jednak najbardziej powalający urodą i FUNKCJONALNOŚCIĄ jest KOMIN! Gratuluję i nieustającego ciepełka życzę :)))

kasiexa pisze...

ubawiłam się tym porysowanym lakierem na traktorze, przeżyłam już remont mojego domu, ..jeszcze nie do końca bo zawsze jest coś do zrobienia, mieszkać i remontować jest trudno ale my bohaterowie...fotele świetnie ci wyszły ja tez naprawiłam nasz stary fotel użyłam do tego marynarki damskiej w kwiaty , która wujek przysłał z ameryki a w której wygladałam jak 'stara dobra kanapa" to poszła na fotel..

Anonimowy pisze...

Noooo, po demolce swojego komputra wreszcie i ja mogę dać głos u Ciebie! :D
Jak spojrzałam na komin, to toczka w toczkę nasze budowanie w stodole mi sie przypomniało, istne deja vu! :lol:
A komin piękny i na pewno będzie długo i dobrze służył.
Fotele - gratuluję, ja wciąż nie odważyłam się na takie odważne duże prace...
A kuchnię będziesz miałą tak cudną, że już mi zazdrość zadek ściska! Ten sufit, kształty na nim... No po prostu piękne!!!
Pozdrawiam serdecznie bardzo! :D

,,Kozi las'' pisze...

No wreszcie wiadomo że żyjecie :) Komin super, ale sklepienie kolebkowe z cegły w kuchni to arcydzieło.Fotele klasyczna elegancja.Psiury na śniegu w swoim żywiole.
Pozdrawiamy Zosia i Janusz

Anonimowy pisze...

no nareszcie trochę wieści spod Lip :-)
komin to niesamowity mix pięknego z pożytecznym . Wojtkowi wcale się nie dziwimy- gdy myśmy wstawili nowy piec,Maciek też miał "ogień w oczach" ;) fotele? jeden piękniejszy od drugiego ,a że własnymi "ręcyma" uratowane to powód do dumy . Tośka na fotelu - jak z bajki. Naszej :-).

uściski
Jola i Maciek z innej bajki

ann007 pisze...

nieco inny krajobraz zapamiętaliśmy z Marcinem :))) Remont zapowiada się imponująco, faktycznie. U nas - co prawda nie na naszej drodze, ale po sąsiedzdku pług też się zakopał - jakiaś płużna epidemia? :)Pozdrawiam życząc duuużo uciechy - mimo wszystko - bo też i macie się z czego cieszyć...

Aleksandra Stolarczyk pisze...

juz myślałam,że Was zasypało na amen, dobrze,że znowu jesteście!:)a sufit w kuchni -ceglany?( bajka!)

folkmyself pisze...

I jak się udało tynkowanie?
Super cegły we wnetrzu się prezentują!

ma.ol.su pisze...

Asiu i Wojtku, komin po prostu fascynujący:)
Zwierzaki cudne, fotele super.

Więc zapowiada się dworzyszcze wspaniałe!

Pozdrawiam i dalszego zapamiętania w tych remontowych projektach życzę

Iza z Kidowa pisze...

No, komin jak się patrzy:) posłuży Wam wiele lat!
Fotele wyszły świetnie - też mam taki jeden - był fotelem fryzjerskim, kupiłam go na starociach i ciagle czeka na swoje 5 minut!
Kuchnia będzie wyjątkowa, trzymam kciuki za prace remontowe!
Temat "zima" powoduje u mnie dreszcze - zakopałam się dziś w szczerym polu samochodem i popwrót do domu (zazwyczaj 15 min) trwał 3 godziny...
pozdrawiam, przesyłm głaski dla psiaków, Iza:)

Sarenzir pisze...

Mam nadzieję, że pomimo nawału prac remontowych, co jakiś czas pojawi się wzmianka jak Wam idzie :) Fotele - piękne!!! a z kominem super że zdążyliście przed zima :))))

Unknown pisze...

Ach jak fajnie ze się w końcu odezwałaś. Centralne ogrzewanie bardzo praktyczne, ale chyba nie tak urokliwe jak piece kaflowe, widziałam na fotce taki ładny zielony. Wiem ze na dłuższa metę grzanie domu takim piecem kaflowym bywa upierdliwe, bo do każdego trzeba drewna dodać, aby było ciepło i przytulnie w każdym pomieszczeniu. Jaka masz mila biblioteczka i te fotele, prezentują się świetnie, zwłaszcza ten z czerwony. Pewnie na co rzeczy wywalać, skoro można je naprawić. Zycze miłego odpoczynku i powodzenia podczas dalszego remontu.

Unknown pisze...

Obiecuję, że nie ucieknę już na tak długo :-))) Miałam jednakowoż lekkie objawy depresyjnego szaleństwa. Remontowy bałagan ciut mnie przytłoczył, a i praca nie rozpieszczała... No i musieliśmy oddać Larę. Potwornie się gryzły nasze dziewczynki po pierwszej cieczce Larki. Sterylka nie pomogła nic, a nic. No i po dwóch miesiącach izolowania psów, pilnowania, żeby panienki nie miały okazji skoczyć sobie do gardeł - trzeba było dla dobra wszystkich podjąć decyzję. Och, wiem, że ma domek najlepszy na świecie. Mieszka w Sopocie, ma fantastyczną małą Pańcię w wieku 5 lat, z którą są nierozłączne i zauroczyła całą rodzinkę. Ale nam tęskno...
Co do ogrzewania - Wojtkowi udaje się utrzymywać stała temperaturę w okolicach 19-22 stopni C! Luksusy normalnie...A piece kaflowe chcemy przerobić na kominki. Dlatego zachowaliśmy stary komin, chociaż i on będzie przebudowywany. Z tynkowaniem i malowaniem do Świąt nie zdążymy, ale praca wre. Potem jeszcze podłogi i remont łazienki. A potem już bierzemy się za poddasze. O Matko!

Sabinka pisze...

Cieszę się, że notatka się pojawiła i że mogę oglądać Wasze piękne domostwo. Ślicznie, proszę o jeszcze!
Wesołych Świąt!

Go i Rado Barłowscy pisze...

Wow, a nam za remontem tęskno. Nasza ruderka jeszcze na zimę na głucho zamknięta, a my, w naszym od dawna domu czujemy się trochę bezdomni, trochę winni porzucenia, heh,
Gratulujemy sukcesów budowlanych i tapicerskich.
A zima cóż, może nie rozpieszcza, ale jaka wciąż piękna :-)Uczmy się od naszych psów sympatii do śniegu (nasze też tak samo wariują, he he).
POzdrowienia
Go i Rado

Miuu pisze...

no w końcu jakis post:)...trochę cywilizacji zamieszkało w domu, ja jeszcze przed remontami , sliczny ten Wasz domek, więcej zdjęć proszę

basja pisze...

radosnych Świąt :)

Ania z Siedliska pisze...

Asiu ! Wytrwałości i zawziętości przy kolejnych pracach ! Pomysl, że każdy dzien zbliża Was do zakończenia remontu ( hmmm, co prawda dość szeroko zakrojonego :)) ). Wreszcie mój Internet się ożywił i mogę nie tylko ogladać Twą stronę ale i komentarz wpisać. I jak ja rozumiem Wojtka, że patrzy z zachwytem w czeluść pieca. Robię to samo ze swoim, bo dzięki niemu nawet w pokojach na strychu mamy cieplutko. Uściski !

Karolina Zarębska pisze...

Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.