niedziela, 1 kwietnia 2012

Kapryśna wiosna




Chciałoby się już człowiekowi stare, zmarznięte kości na słoneczku powygrzewać, a tu...nici. Po kilku dniach słonecznej rozpusty z powrotem przyszły wichry, deszcz ze śniegiem, a dzisiaj o poranku leżała całkiem spora warstwa śniegu. Dość powiedzieć, że samochód rankiem trzeba było normalnie odśnieżać! Mało wiosenna atmosfera była tej palmowej niedzieli w kaplicy.
Jednakowoż nie jest źle. Porywisty wicher w piątek zerwał nam linię wysokiego napięcia. Doprawdy nie wiem jakim cudem, bo wiało już u nas znacznie bardziej. Najpierw światło zgasło w połowie domu. Sprawdziliśmy korki - niby w porządku, żarówki - też w porządku ( chociaż ta czynność była raczej bez sensu, bo prądu nie było też w gniazdkach.) Po czym z nagła światło zgasło wszędzie. Już miałam dzwonić do naszego niezawodnego szwagra ( bo Wojtek na wyjeździe ), kiedy przyszedł mi do głowy genialny w swej prostocie pomysł: trzeba zadzwonić do sąsiada zza rzeki, czy u niego prąd jest. Sąsiad był czujny i bez zbędnych wstępów przekazał mi informację, że linia na naszym słupie " p...lnęła" i właśnie ją naprawiają. Faktycznie - pięć minut później stała się światłość! Awaria linii przebiegła więc raczej ulgowo. Z doniesień sąsiedzkich muszę napisać, że się wzruszyłam. Przyjechał wczoraj na rowerze do nas jeszcze jeden sąsiad zza rzeki. Starszy pan, siwiuteńki i szalenie sympatyczny. Przyjechał, żeby zapytać, czy nie mam nic naprzeciw, żeby on razem z kolegą wyciągnęli z rzeki naszą kładeczkę i przechował bezpiecznie aż melioracja skończy pogłębiać koryto Wąskiej - co by nam kładeczki nie wywieźli. Bo - jak uzasadnił Sąsiad - przecież ja, sama kobita nie poradzę!. No fakt. Nie poradziłabym. A wzruszyłam się, bo chciało mu się jechać ponad 3 km w zimnym wietrze, żeby mi o tym powiedzieć! Tacy sąsiedzi to skarb. Poza tym skończyliśmy prace nad planem odnowy naszych wsi, ale o tym napisze na blogu Stowarzyszenia ( jak znajdę chwilę wolną, a z tym ostatnio marnie.) Co jeszcze? Wykorzystaliśmy kilka ciepłych dni. Zasialiśmy pierwsze, wczesne warzywa. W ziemi już bezpiecznie szykują się do kiełkowania wczesna marchewka, szpinak, koperek i krucha sałata.
Jakoś nie czuję ożywienia przedwielkanocnego. Nie mam nabożeństwa ani do szykowania smakowitości, ani do porządków wiosennych. Jakoś tak atmosfery nie ma. Może przyjdzie...

Ciocia poczuła już zew natury i wykorzystuje każdą ciepłą chwilę na pielenie. Jak wiadomo Ciocia pieli jak szatan i nie przepuści żadnym chwastom...



Zwiastuny wiosny



Siejemy...



marchewkę na ciasto marchewkowe...



A po sianiu...pierwszy tegoroczny grill!!!!



Smakowity i bardzo niedietetyczny!



I wypoczynek Niusia z Pańciem:-)))



A na koniec - Pozytyw i Negatyw:-)))



To tyle na razie. :-)))

27 komentarzy:

Joanna pisze...

ja jeszcze nic nie siałam ... na Podlasiu raczej w kwietniu siejemy ...
nie ma jak grilek na świeżym powietrzu !

Barwy Ogrodu pisze...

Urocze! Pozazdrościć (w dowolnej kolejności) ciepłych sąsiadów, uroczej cioteczki, gorącego grila i fajnego Pańcia z psem :)
pozdrawiam ciepło,
M.

,,Kozi las'' pisze...

U nas też się pogoda pokręciła ,ale wychodzimy z założenia że w marcu i kwietniu to wszystko może być więc spoooko :)
Sąsiad o którym piszesz to skarb prawdziwy :)
Pozdrawiamy z białego od śniegu lasu Warmiackiego :)

Na nadwiślańskim wzgórzu pisze...

Piękny bern, także mam takiego tyle,że chłopaka :) :)

Unknown pisze...

My mamy dwa berny. Na powyższej fotce Niuś - macho w całej okazałości. Dziewczynka ma na imię Milunia:-)))

Aleksandra Stolarczyk pisze...

u nas sianie dopiero w zamiarze:(
Portret Pana z psem w sam raz nad kominek! pozdrawiam pomimo zimna- ciepło!:)

Amber pisze...

Zobaczysz, atmosfera cię sama wciągnie w święta:) Niuś uroczy!!!

jola pisze...

Gdzie mi tam do siania, u nas zima w pełni, zamieć, za zamiecią, śniegu leży z 10 centymetrów. Ja też nie mam nastroju świątecznego, wszystko leży odłogiem i czeka na natchnienie. Taka Ciocia to skarb, oj przedałaby mi się, przydała :) a dobrzy sąsiedzi, to więcej niż w totka wygrać.

Izabela Runkiewicz "Bubisa" pisze...

Ach, Sąsiadów zazdroszczę przede wszystkim... Ja mam tylko jednego i w dodatku niefajnego... :-)
My też już pierwsze warzywka posialiśmy, parapety w domu to istna dżungla kiełków... i jakoś na nic czasu nie ma...Pozdrawiam!

Izydor z Sewilli pisze...

U nas też taka wiosna raczej zimowa. Paliliśmy dziś w kominku nawet, bo ziąb straszliwy i chałupa wyziębiona. Mąż posiał już sporo warzyw, ale dzięki Tobie przypomniałam sobie o szpinaku. Zupełnie zapomniałam o nim, nawet nasion nie kupiłam.
A taka Ciocia, co piele, to skarb najcenniejszy. Co ja bym dała, aby mieć ciocię taką, jak Wy.
Niuś i pozytyw z negatywem niech otrzymają ode mnie buziaki w nosy, reszta towarzystwa ofkors także. Pozdrawiam

Nasza Polana pisze...

Dobry sąsiad to Skarb w domu w mieście czy też w domu na wsi. Skarb i tyle. Ale mnie i tak na kolana powalają Pozytyw i Negatyw. Znakomici są :-)

ankaskakanka pisze...

Jak ja lubię takie wiejskie i sielskie klimaty, prace w ogrodach i w sadach. Fajnie mieć własne podwórko, miłe otoczenie rodzinne i sąsiedzkie. Pozdrawiam

Tupaja pisze...

A ja nic chyba nie posieje...a jak posieje, to się zmarnotrawi. Posiane w zeszłym roku, niedługo się wykluje i przyćmi wszystko inne; no może nie Pierworodnego, ale ...;)

Maria z Pogórza Przemyskiego pisze...

Miałam zamiar siać, ale pogoda pomieszała nam szyki, będzie jeszcze czas, ziemia ogrzeje się; dobrzy sąsiedzi to skarb nieoceniony, pozdrawiam serdecznie.

Pokrzywka pisze...

Dobry sąsiad; jeszcze kilkanaście lat temu na wsi to była norma, że jeden drugiego w potrzebie ratował. Macie szczęście, Asiu. Wszystkiego dobrego

jankasgarten pisze...

Wiosna jeszcze przyjdzie. I tak juz duzo poczyniliscie. Ja tez zasialam, ale nie ma deszczu i jest bardzo sucho. Przypuszczam, ze pod koniec miesiaca jeszcze raz to samo.
Pozdrawiam serdecznie :-)

Magda Spokostanka pisze...

Jakie spokojne, serdeczne zdjęcia!
Dobrzy sąsiedzi są bezcenni! Trza hołubić!
Pozdrowienia!

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Nie zawsze musi być dietetycznie, ważne żeby pysznie było! Siania zazdroszczę, my czekamy na pana z kuniem, żeby nam ogródek zaorał i wtedy też siać będziemy.

konik polski pisze...

Ale dostojnie razem wyglądają, Twój pies i mąż, a może na odwrót...
A taką ciocię do pielenia z szatańskim usposobieniem do chwastów, to też chciałabym mieć.

jolanda pisze...

Pomoc sąsiedzka to cudowna sprawa. My jesteśmy na siedlisku niespełna rok, na kolonii, ale już niejednokrotnie spieszyli nam z pomocą okoliczni mieszkańcy. Znaleźliśmy tu bardzo życzliwych ludzi.
Asiu - dobro powraca, myślę, że tak jest w Twoim przypadku.

Na Mazurach śnieg był, chciałam zasiać ale ... W poniedziałek było trochę słońca, śnieg zniknął no to wysadziłam dymkę i trochę czosnku.
Niemniej mam już wiele warzyw i kwiatów wysianych na parapecie, wkrótce przeniosę się z tym majdanem do małej szklarni, oczywiście w wawce. Tylko, że to wszystko nie jest takie proste, bo mam zamiar zostać na Mazurach po świętach i nie wiem, jak mi dopilnują moją rozsadę.

jolanda
PS. Pozdrawiam domowników, szczególnie Ciocię Chwastogryzarkę.

domowa kurka pisze...

że tak powiem... ciocia czasem nie daje się wypożyczyć???...matko jak ja nie lubię pielić

Unknown pisze...

Nie oddam Cioci! Nawet na chwilę:-))) Bez Cioci pod nieobecność Wojtka zginęłabym marnie...

Miuu pisze...

ale Ci dobrze z tą Ciocią:) Pozdrawiam z małopolski

Go i Rado Barłowscy pisze...

ie tylko świetnych sąsiadów macie, ale i błyskawicznych energetyków!!! U nas nie ma tak szybko... ( a my bez prądu to także bez wody i CO. Okropne uzależnienie. W Kosztowej musi być inaczej!!!

Macie cudowną rodzinę!


Wspaniałych Świąt!


Pzdr.

Meis Ideis pisze...

Faktycznie wiosna w tym roku nas nie rozpieszcza, u mnie tej nocy nawet ptasie trele umilkły, a zazwyczaj tym nocnym "romeom" takie chłody nie przeszkadzały:)
Co do siania, mnie póki co muszą wystarczyć zagony w doniczkach, niestety cytując: jestem z miasta...
ale wieś już coraz bliżej:)
pozdrawiam gorąco i życzę wszystkiego co dobre na nadchodzące Święta,
Marta

kasiexa z Malinowych ogrodów pisze...

Niuniuś na zdjęciu z pańciem wyszedł jak prawdziwy lord:)) ja też zasiałam i śnieg przysypał ale szpinak zimna się nie boi:)

MeaArt pisze...

Ubawiłam się z imion Twoich kotów! Super! :-)