Hej grzyby, grzyby! Przybywajcie do mojej siedziby!
Pisał Jan Brzechwa w znanym chyba wszystkim wierszyku. I ja biorąc przykład z Króla Borowika Prawdziwego zawezwałam grzyby by zechciały przybyć do naszego siedliska. Najpierw przybyły pieczarki polne - wszystkie jak jeden mąż i jedna żona robaczywe. Potem pojawiły się grzyby na śliwach. Te musiałam przegnać na cztery wiatry. Następne wkradły się rachityczne twardzioszki przydrożne. Za nimi przywędrowały olszówki. Nie byłam usatysfakcjonowana, bo pożytku z tego żadnego. W zeszłym roku, pod tują ( znaczy się żywotnikiem zachodnim:-))), przy werandzie tylniej ( w przeciwieństwie do przedniej:-))) nieśmiało umościły się trzy podgrzybki zajączki. Wycięłam je z najwyższą ostrożnością i dorzuciłam do ich bardziej wyrośniętych kolegów zebranych na Wysoczyźnie. W tym roku co i rusz popatrywałam pod drzewko. Nic. Aż tu nagle wychodzę sobie do ogrodu i słyszę dziki okrzyk Cioci: " Stóóóójjjj!!!". Stanęłam jak wmurowana i rozglądam się za Ciocią. Ciocia wyłoniła się zza świerka lekko przygięta, z igliwiem we włosach. - Nie ruszaj się, bo grzyby zdepczesz! - Spojrzałam pod nogi. A tam połyskiwały beżowymi łepkami zajączki w całkiem sporej grupce. Padłam na kolana i jęłam przepatrywać dalsze kępki trawy. Skupisk było więcej. Grzyby jakby bawiły się z nami w chowanego rosły między opadłymi, lipowymi liśćmi, przypominając je do złudzenia. Przemierzyłyśmy z Ciocią " na czterech" całą powierzchnię "tylnego" ogrodu. Znalazłyśmy jeszcze kilka grup małych i większych zajączków! Oznaczyłyśmy je patykami, żeby nie zdeptać plantcji i nadal szukamy nowych, bo pojawiają się jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Sąsiad, który wapnował ziemię koło nas aż traktor zatrzymał i zapatrzył się jak my z Ciocią na czworakach poruszamy się po zielonej murawie. Pewnie się biedny zastanawiał, co znowu te dwie " zwariowane baby " wymyśliły... A my tylko doglądamy grzybowej plantacji:-)))
I ogłaszam konkurs. Jeśli ktoś ma bliżej od nas na grzyby - przewidziana jest nagroda - niespodzianka. My mamy jakiś metr od krańca schodów werandy...
Nasze znalezisko
Oznaczone za pomocą mini - palików...
W poszukiwaniu...Tych najmniejszych naprawdę kompletnie nie widać!
Grzybobranie
Wycinam ostrożnie. A najpiękniejszy okaz zostawiliśmy. Niech się rozsieje!
Zbiór. Nareszcie mogę powiedzieć do Wojtka: " Wojtuś, skocz do ogrodu, przynieś mi ze trzy grzyby do sosu..." Marzenia się spełniają!
I jeszcze Salcia - z kolejną myszą. Tym razem był to połów nocny:-)))
Jutro znowu idziemy na grzyby!
Pa!
46 komentarzy:
Ja byłam na grzybach wczoraj, nic! Dwa czerwone muchomory, dwa sromotniki i olszówka!!! Bryndza, u nas za sucho! Zazdroszczę...
u nas w tym roku krucho ale nasz rekord to 10 m od schodów-pieczarka a 3 m dalej prawdziwek- czyli i tak przegrałam:)
Kocham grzyby, my z kolejnym wypadem musimy poczekać do czwartku, aby bidy urosły, bo widziałaś jakie maluchy. A myszy szans widzę nie mają najmniejszych.
Asiu ,co to za grzyby "zajączki" ??
ale w TV leśnik tłumaczył że grzybka należy "wykręcić" z podłoża a dziurkę po nim przykryć mchem lub trawą aby pozostała grzybnia rosła bez gnicia. A tak się dzieje wycinając . Ale Asiu tak tłumaczył leśnik i jak tak robię -naturalnie jak znajdę grzybka :-)))
Masz super mając je na wyciągnięcie ręki .Sama bym się zdziwiła widząc Was na czworakach :-)))
O ludzie pozazdrościć,
żeby mieć grzyby pod ręką i do tego plantację :-)))
No to teraz ma grzyby w ogrodzie :) super tylko pozazdrościć :) a tak na marginesie grzybki się wykręca nie ucina nożykiem dzięki temu będą rosnąc lepiej i nie stracisz przydomowej plantacji :)
Gratuluję najtwojszej plantacji! :)
U nas grzybów całkiem sporo, nowa suszarnia pełna, pracuje pełną parą, a my prawie codziennie w lesie jesteśmy (za płotem znaczy się) i kosz grzybów każde przynosi.
Podobnych zbiorów i Wam życzymy, kochana! :)
Szkoły są dwie,jedna mówi wykręcać a druga wycinać i obie są prawidłowe,tylko po wycięciu trzeba ściółką zasypać :)))Hodowałam kiedyś w domu grzybka chyba mongolskiego,takiego co się mlekiem zalewało i piło na zdrowie,ale to się chyba nie liczy:))))fajnie tak mieć własną hodowlę.Jeszcze można zaszczepić mikoryzą,ale nigdy nie wiadomo czy jakieś trujaki wyrosną:))
od wielu już lat na trawniku przy domu mam borowiki ceglastopore i maślaki modrzewiowe oraz oczywista olszówki i purchawicę olbrzymią. w ogródku w krzewach lilaka oraz na starym pniu śliwy mam opieńki miodowe, pieczarki zaraz na łączce
:)
my od lipca dzien w dzien wychodzimy z domu, przechodzimy przez bramkę, idziemy na skraj rowu ( miedzy bramką a rowem jest 10m szerokosci piaszczysta droga)i kosimy: kozaki,kozaki czerwone,borowiki szlachetne,borowiki sosnowe.. i takdzien wdzień,suszarka do warzyw chodzi non stop, a tak wielkich borowikoww zyciu nie widizlam..z resztą pochwalesię:)
http://www.flickr.com/photos/11773559@N00/7955262018/in/photostream
http://www.flickr.com/photos/11773559@N00/7829977946/in/photostream/
http://farm9.staticflickr.com/8011/7656078074_af20b8e5c7_b.jpg
Może nie aż tak blisko jak u ciebie:) ale też jestesmy podekscytowani hihihi a ponoć u nas tak na wsi jest co roku przy tym rowiei napobliskich polach
Wiecie - taka plantacja pod domem top naprawdę bardzo emocjonująca rzecz:-)))
Wuszka, a metrach ile to będzie?:-)))
Lorka - imponujące!!!
Asia
ja zebrałam na podwórku pod sosną w lecie 3 rydze a teraz grzybów u mnie nie ma nawet w lesie niestety
Agata - rydza jak żyję nie widziałam! Aż pozazdraszczam:-)))
A.
A u mnie koło stodoły tylko olszówki.
Pozdrawiam
A jak liczymy ? Od schodów to mam dalej na trawnik, ale od ściany domu to mam bliżej swoją plantację koźlarzy (czy jak im tam :)
Hmmmm.... Sąsiedzie - chyba od ściany domu. Dokumentacja fotograficzna by się przydała. I trzeba będzie powołać niezależnego eksperta:-)))
To rzeczywiście blisko masz na grzyby ;) . Sa do kupienia i rozsiania grzybnie- można mieć i blisko i różnorodnie :) Niestety w konkursie na bliskość grzybów przegrywam w przedbiegach, bo nam się zaczynają dopiero za płotem :).
Jeszcze się przypomnę z prośbą o przepis na ziołowe lekarstwo na uszy dla zwierzaka :)
Zazdroszczę grzybków na wyciągnięcie ręki.
U nas w ogrodzie to czasami pojawiają się pieczarki.
No i raz były maślaki.
Teraz nawet w lasach posucha, strasznie sucho u nas.
Pozdrawiam
Grzybów nie mam bliżej niestety. Ale fajne to wyjść i pozbierać na sosik, do jajeczek, czy do suszenia. Kot, jak widzę dumny z polowania. Pozdrawiam
Dziękuję za ziółka!! :)
U nas zaczęły się maślaki i kanie ale niestety mamy do nich jakieś 50-60 metrów :)))
Pozdrawiamy ,,Grzybowe" siedlisko :)
rzut beretem w grzyby :)
zajączki jak sie patrzy :)
zaczyna się od mniej więcej dwóch metrów, a sięga gdzieś do 20 :D
opieniek trzaskamy mnóstwo, bo kolonie solidne, borowiki i modrzewiaki na kolację spokojnie wystarczają
szczerze mowiąc nigdy ich nie fotografowalam, bo w sumie taki chleb powszedni, ze nawet nie wpadłam, ale mam gdzieś zdjęcie, które zrobła koleżanka z wrocławia, bo dla niej to było dziwne ;D
Może moja sis mogłaby stanąć z Tobą w szranki, bo na jej działce tam, gdzie ma dom letni, rosną borowiki tuż obok domu; jeden ulokował się raz... pod rynną, musiało mu tam być dobrze, bo wrósł aż w rurę spustową ;-) Ale zdjęcia niet ;)
Ja to mogę najwyżej pozazdrościć, cóż... może kiedyś ;-))
Ściskam
Moja nadzieja w opieńkach, przy chatce, na starym pniu gruszy; ależ poszłabym na grzyby, w te mgły, rosy poranne, pajęczyny na twarzy, tylko że ich nie ma; pozdrowienia ślę.
Rewelacja! tak, tak marzenia się spełniają :-))))) pozdrowienia serdeczne :-)
w konkursie nie wygram, bo i tak tego grzyba bym nie ruszyła, zbieram tylko takie, które znam, a więc podgrzybki, prawdziwki, kozaki i kanie ;), bo ze mnie taki znawca, że nawet w innych rejonach Polski wmawiam, że szatany to prawdziwki, ale skoro w naszych Dolnośląskich Borach prawdziwków dostatek, to niby jak gdzie indziej nie ;)
och zazdoszcze tych grzybków...u mnie wczoraj niestety w ogrodzie zatłuczone dwa ptaszki i zabka ...:(((((((
:)..piękne grzybki, właśnie za nie lubię jesień..
IMO to borowiki złotawe, a nie zajączki.
Oj super, uwielbiam zapach grzybów...
zupki i sosy , mniam, ja niestety jak idę na grzyby ,nic nie widzę , no np ładny listek patyczek czy szyszunia jakaś ale o grzybach mogę zapomnieć , dobrze się ukrywają :)
Już czuje ich zapach, cudnie,,,,pozdrawiam...
Edeq - Jednocześnie zgodzę się z Tobą i nie zgodzę:-))) Już wyjaśniam. U nas, tradycyjnie mówi się na te grzyby "zajączki". Dawniej w systematyce należały one do rodzaju Xerocomus, czyli podgrzybków właśnie. A konkretnie znane były jako xerocomus chrysenteron. Obecnie wedle "nowej" systematyki zaliczono go do borowików, czyli do rodzaju boletus i zwą go boletus chryzenteron. Z punktu widzenia najnowszej systematyki grzybów masz zatem rację. Ale ja i tak zostaną przy " zajączku". Chociaż wśród podgrzybków są też "prawdziwe" zajączki, czyli xerocomus subtomentosus:-))) Wybaczcie ten przydługi wykład z systematyki grzybów, ale jak to mówią - wiedza to potęgi klucz:-)))
Asia
W tym roku nie wygram z Wami odległością od ganku, ale może jakością grzyba? Oprócz maślaków pod naszymi sosenkami zamieszkały rydze. Dziś zebrałam pół siatki i zostawiłam maleństwa na zaś. A jak wiadomo, nie ma lepszego grzyba od rydza usmażonego na maśle i jak śpiewała Kasia Sobczyk... Całuję!
Niniejszy,m ogłaszam, że konkurs wygrała Ania z Zawad Oleckich! Bo sosenki co prawda są dalej niż metr od ganku, ale rydze! W siedlisku! Obok domu! To mnie powaliła. Tak więc konfitura marchewkowa, która podbiła szanowne, konkursowe jury jedzie do Zawad Oleckich! Do Pensjonaciku pod Tulipanem ( link na końcu naszych ulubionych blogów ).
Sorry ,że zapytam Ciebie tutaj, ale czy dotarły do Ciebie Kocie Języczki ?
Od wszystkich otrzymałam informację ,że tak nagrody dotarły.
Mam nadzieję,że Poczta nie nawaliła ??
Jasna - byłam pewna, że napisałam... Sorry. Makbet wyraża głęboką wdzięczność. My też, bo były pyyyyszne:-)))
To ok. , bo już się wystraszyłam czy doszły :-)
Ach, ZAJĄCZKI!!! Mniam ;)))
U nas bywają maślaki w choinkach i podróżniaki w trawniku :)
Asiu kochana, dzieje się u Ciebie oj dzieje!! Czyścicie, remontujecie, odciskacie i grzyby zbieracie :). Nawet ja z tego wszystkiego zaczęłam rymem częstochowskim zasuwać ;D. Wszystko niby pomalutku a w pędzie.
Grzybami mi głowę zawróciłaś i zaraz lecę sprawdzić czy maślaki nie zechciały się z metr bliżej przenieść. W ubiegłym roku, też je zostawiłam, aby się rozsiały i jakoś nie zadziałało. Chyba że na muchomory, tych mamy na pęczki i pod samym oknem :)
Serdeczności posyłam :*
U nas nawet o sosiku nie można pomarzyć.
Pozdrawiam.
Ale Ty masz wygodnie z tymi grzybkami :-)))
Och gratuluję spełnienia marzeń! Wygrałaś, nikt nie ma bliżej:)
dzięki wielkie za docenienie moich prywatnych rydzyków:)
Ok, nie sieszy mi się:-) Wyslij jak Ci wygodnie, a do spisu zapraszam serdecznie: zdjęcia + imiona ma maila anka.wroclawianka@op.pl. Jeśli oczywiście Ci się chce. Pozdrawiam:-)
Prześlij komentarz