poniedziałek, 30 grudnia 2013

Nie mam tytułu



No nie mam tytułu dla tego posta. Bo ani to podsumowanie roku, ani temat jakiś konkretny. I nie mam. Dziwnie jest. Za oknem piękne światło i nasza brzoza wygląda jakby była rozświetlona od środka. Temperatura oscyluje w okolicy 10 stopni na plusie i w ogrodzie kwitną przeróżne roślinki (chociaż powinny spać roślinnym snem sprawiedliwego). Nie mam nic przeciwko takiej " zimie", ale trochę śniegu i ciut mrozu by się przydało. Po pierwsze chcielibyśmy ( ba - musimy! ) zrobić zimowe sesje zdjęciowe, po drugie nasza stara pralka wyzionęła ducha i trzeba nabyć nową. Problem w tym, że... nie da się dojechać, bo droga zamieniła się w bajoro. Wypatrujemy więc śniegu jak kania dżdżu.
Inna sprawa, że w sumie tej " zimy" śnieg już był. Przywiał go niejaki Ksawery i przez dwa dni było bialusieńko,  acz wietrznie i ciemno bo przez 20 godzin nie było prądu. Żałuję, że nie wykazaliśmy się refleksem i nie pojechaliśmy w te pędy w Polskę co by zdjęcia cyknąć...
A co do podsumowań - rok był trudny. Nie, nie najgorszy, bo bywały już dużo bardziej pod górkę. Ale trudny i bez jakichś spektakularnych wzlotów. Ogólnie mało satysfakcjonująco. I oby ten nadchodzący był choć troszeczkę lepszy (Ty to możesz sprawić Dobry Panie) bo jak nie to ja już nie wiem.
W ramach działań terapeutycznych piekę chleby. Do tej pory też piekłam, ale na drożdżach. Teraz wspięłam się o szczebelek wyżej i piekę na zakwasie. Zakwas wyhodowałam sama i nadal go jeszce dokarmiam, żeby był fest dojrzały. Teraz rano robiąc "obrządek" wypuszczam psy, sprzątam kotom, karmię tą dziką bandę i...karmię zakwas, a on odwdzięcza się pięknie pachnąc i bombelkując. Zapach okazał się kuszący też dla małej myszki. Mój zakwas trzymałam czule owinięty kocem, przy kaloryferze, w pokoju. Rano jak zwykle podkarmiłam, zamieszałam i odstawiłam otulony. Wieczorkiem chciałam nastawić zaczyn, zaglądam, a tam pogryziona ściereczka, którą dodatkowo był owinięty kamionkowy baniaczek z zakwasem. Na szczęście amatorka żytnich aromatów nie dostała się do zakwasu, ale nasze oburzenie nie miało granic. 10. Słownie dziesięć kotów pokłada się po pokoju, a mysz robi co chce! Skandal po prostu. Nawet szantaż, że obsmaruję te leniwe futra na blogu i cała Polska się dowie jakie z nich sieroty nie pomógł. Zakwas wywędrował do szafki kuchennej, a mysz jak mi się wydaje nadal gdzieś tam jest. Może Salcia ją złapie, bo choć najmniejsza to jako jedyna wykazała pewne zainteresowanie. Strasznie leniwe się te moje koty zrobiły. Bęcek robi się coraz grubszy. Jeszcze trochę i myszy na jego widok kolki ze śmiechu podostają, bo już jak siedzi, to mu się brzuszek na łapkach układa. I nie dostaje jeść więcej niż reszta... Ale piękny jest przy tym niebywale:-)))
I cóż - to ostatni post w tym roku. Życzę Wam więc wszelkiej pomyślności na ten nowy, jak zawsze niosący nadzieję rok!
Asia

Bęcek w nastroju leniwym



I jeszcze bardziej leniwym:-)))



Wiosna, panie dziejku, wiosna! Nagietek zakwita!

 I rumianek






Jasnota też nie odpuszcza





Jeszcze trochę grudniowych zieloności




A przecież powinno być tak:




I tak:


Aczkolwiek niekoniecznie tak wietrznie jak przed opadami śniegu. Ksawery omal nie wyrwał drzwi od stodoły, a nasza brzoza bujała się niczym na filmach grozy.






Jednak pieczenie chleba jest dobre na wszystko!

Zaczyn (obowiązkowo w kamionkowym garnku):


Wyrastanie:






Tu wyrastanie "zbiorcze". Piekłyśmy wspólnie z sąsiadkami:-)))






A tu już gotowe chleby. Ten smak i zapach...



I na koniec - łaciatki w wydaniu parapetowo - ozdobnym.






Do Siego Roku!

24 komentarze:

krystynabozenna pisze...

Szczęśliwego Nowego Roku !
Niestety koty domowe to wszystkie sa takie same :-)))
Moje dziewczyny kiedyś wystraszyły się myszy ?? :-)))

Unknown pisze...

U nas tez cieplo, jakies 15 stopni w cieniu (na sloncu calkiem calkiem prawdziwa wiosna), ale tu to normalne. Koty tez mi sie leniwie placza pod nogami. Przyjaciele sztuk piec byli tydzien na swieta i sobie pojechali na bura polnoc. Wczoraj wybyl jeden syn, dzis wieczorem jedzie drugi.. Zostaniemy sobie romantycznie we dwojke (nie liczac kotow :))
Szczesliwego nowego roku. Wierza, ze bedzie dobry, a nawet bardzo dobry :))

Pozdrawiam Nika

Tupaja pisze...

Niestety i u mnie okropnie ciepło. Wolałabym lekkie mróz i śnieg. A tak to tylko wirusy paszczowo - nosowe się mnożą...;)
Pozdrowienia i wszystkiego co najlepsze na nadchodzący roczek!

Kretowata pisze...

Także i dla Was najlepszego!!! Ale bezśniegowa pogoda podoba mi się bardzo;) Oby tylko mróz jakiś nagły wszystkiego nie skosił w ogrodach;)
Mysz jest zapewne z jakiegoś oddziału specjalnego, zrobiła zwiad i teraz czeka Cię inwazja;)))) A koty jako jedyne chyba zachowują się tak, jakby była śnieżnie i mroźno;)

,,Kozi las'' pisze...

A nasze kotki mimo że tylko cztery zadania wykonują wzorowo, u nas myszy nie uświadczysz a i pasiekę po sąsiedzku obrabiają. Codziennie obserwujemy jak siedzą na granicy (wyraźnie widoczna bo padok alpak wygryziony a po sąsiedzku za siatką wysoka trawa) i pilnują aby żadnej szarej nie przyszło w targnąć na nasz teren :)
Asiu wszystkiego co dobre, wspaniałych pomysłów i realizacji bez liku, zdrowia i wszelkich łask życzymy całej Waszej rodzinie na Nowy Rok. Niech nadchodzące dni i miesiące będą tylko uśmiechnięte, dobrych ludzi wokół Was :)
Zosia i Janusz

Ola pisze...

Asiu, Dużo,Dużo Szczęścia w Nowym Roku.Nie ma innej opcji- musi być lepszy.
Miłej zabawy Sylwestrowej obojętnie w jakiej konfiguracji
Ola

Też miałam takiego kota Leona-mąż mu myszki łowił i układał na podłodze a on tylko obwąchał i szedł dalej.Leń...
Do poklikania w przyszłym roku

Sunniva pisze...

Asiu ! Przesyłam Tobie, Twej rodzinie , Twemu domu szczęścia i powodzenia na Nowy Rok ! Niech Wam się darzy !!! Chlebek Twój choć na zdjęciu podrażnił mój nos swym zapachem cudnym !!! Pycha :)A pani zima niech no już wraca z wczasów ! Czas do roboty się brać , bo nam ta plusowa temperatura rozreguluje cała przyrodę i będzie źle :( !!! Uściski ! S.

Inkwizycja pisze...

Pragnę zimy!!!
Ale nikt (prawie) mnie nie popiera. A co to za Sylwester bez śniegu?! Kupiliśmy już dawno pochodnie, co by spacer po śniegu, pośród zasp uskutecznić... a tu po trawie zielonej przyjdzie nam maszerować...;)
Asiu i Wojtku, jeszcze raz życzę Wam pięknego nowego roku, pomyślnego, obfitego i dobrego. Niech Wam się wiedzie!!

Architecto pisze...

Wszystkiego Najlepszego !!! a ponieważ zostało jeszcze trochę wolnego czasu- urlopu, to zapraszam do tworzenia ,projektowania na https://vinci.org.pl/

LETYCJA pisze...

DO SIEGO ROKU serdecznie pozdrawiam

Olga Jawor pisze...

Asiu! Chyba Cię niebiosa wysłuchały, bo pogoda zaczyna sie zmieniac. U nas jest teraz zero stopni, szron i lód na polach i drogach. Mam nadzieje, ze i u Was podobnie. Wydaje mi się, ze Zima decyduje sie powoli na powrót i zmienia lekiie pantofelki na onuce i gumofilce!
Piekne chleby pieczesz Asiu! Mnie sie zakwas zepsuł i bedę musiałą uczynic nowy, bo nie masz to jak swojski, zytni chlebuś na sniadanie!

Wszystkiego dobrego zyczymy Wam w Nowym Roku! Spokoju, zdrowia, zyczliwych ludzi wokół i wielu wspaniałych natchnień do robienia pieknych zdjęć oraz pisania ciekawych artykułów!:-))

Unknown pisze...

U nas też szron dzisiaj w ogrodzie, ale śniegu nie zapowiadają, niestety... Do chlebów na zakwasie robiłam podejścia przez trzy lata. I jakoś tak mi nie wychodziły. Zawsze był mokry gniot w środku. W końcu się zawzięłam. Nastawiłam zakwas, dokarmiam go, wynalazłam stary przepis od Przyjaciółki, która piecze i...wyszedł! Kluczem jest zakwas. Musi być naprawdę dojrzały, potem mąka - dobra i przesiana, potem czas wyrastania - doba! Potem temperatura w piecu ( u mnie sprawdza się 240-250 st. i czas pieczenia ( a to już " na oko" - około godziny. Ten zapach nie ma sobie równych. Chleba nie kupowałam od miesiąca:-))) I jeszcze raz życzę wszystkim najlepszego na ten nowy rok!
Asia

Izydor z Sewilli pisze...

Niech Niebiosa wysłuchają! Dobrego Roku Asiu, dla Ciebie i wszystkich Twoich Bliskich. I zwierząt ma się rozumieć. Buziaki!

ewa pisze...

Możesz powiedzieć, jak zrobiłaś ten chleb zakwasowy, bo mi właśnie taki gliniasty w środku gniot wychodzi. A co do zakwasu. Mój ma już 1,5 roku. Jeżeli nie nic piekę, to raz na 1-1,5 tygodnia dokarmiam. Trzymam w lodówce, w słoiku przykrytym bawełnianą chusteczką do nosa, i w otulaczu (łapka kuchenna) Do dokarmiania wyjmuję, stoi w cieple ok 6 godz. Po tym czasie, jeżeli nie piekę, to 1/2 wyrzucami wtedy dokarmiam - 3 łyżki mąki żytniej 2000 i trochę ciepłej wody. I znów stoi przez noc w cieple. A rano wstawiam do lodówki. To sprawdzona metoda, nie uważam, że codzienne dokarmianie zakwasu jest konieczne.
A na Nowy Rok wszystkiego najlepszego, dobrej pogody na piękne zdjęcia, i dobrych chlebów :)

Unknown pisze...

Ewa, ja dodaję jakieś 30% mąki pszennej - jak robiłam czysto zytni chleb to był gniot. A zakwas karmię, bo on jeszcze młody jest. Chcę, żeby dojrzał, zanim powędruje do lodówki:-))) Uściski i podziękowania za życzenia.
Asia

ewa z mazur pisze...

szron mamy na trawie, ale śniegu nie ma. i, szczerze mówiąc bardzo mi się to podoba. szkoda tylko roślinek, u mnie tulipany się wygłupiły...
życzę wam, żeby nowy rok był zdecydowanie lepszy! tak trzymajcie.
uściski

ewa pisze...

I tak to w ostatnim dniu roku jeszcze się czegoś nauczyłam :) To nareszcie wiem, co robiłam źle, też robiłam z samej żytniej. Oj, jak się cieszę :) Dziękuję :)

ma.ol.su pisze...

Asiu i Wojtku! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Waszemu Domowi całemu!

Sara pisze...

Szczęśliwego Nowego Roku, lepszego niż ten, lepszego niż wszystkie do tej pory i...ucałowania dla wszystkich zwierzaków z myszą lubiącą zakwas włącznie ;-)

Jagoda pisze...

Szczęśliwego Nowego Roku i wyśmienitych wypieków życzę

Jedliska pisze...

Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku !
Pozdrawiam, Tomek :)

Unknown pisze...

I mamy Nowy Rok! jeszcze raz wszystkiego najlepszego!
Asia
P.S. Uprzejmie donoszę, że mysza od zakwasu żyje i ma się dobrze...

Unknown pisze...

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!
Wiele razy slyszalam o tym jak zle pachnie zakwas,a ja bardzo go lubie i milo slyszec ze nie jestem w tym wyjatkiem;),zapowiada zapach upieczonego chleba!Pozdrawiam Ania

Ola pisze...

Oj oj... cudnie ten chlebek wyrósł... ja niestety zapomniałam zrobić zdjęć Witkowego chleba. Trochę szczątkowych załapało się do posta http://uoliuoli.blogspot.com/2014/01/podsumowanie.html - szynki wędzone przez Witka i nasze wspólne uszka do barszczu się załapały... Wszelkiej pomyślności w tym roku
Ola