środa, 6 sierpnia 2014

Parzenica Wielkopolska, czyli serowarzenie w Poznaniu



Poznań przywitał nas parną, acz bezdeszczową pogodą. Do Rynku Jeżyckiego dojechaliśmy bez przeszkód i dopiero praktycznie u celu ciut pobłądziliśmy i bez wsparcia Kretowatej zapewne spóźnilibyśmy się na pokaz okrutnie. Kretowata jednak, jak na Poznaniankę przystało pokierowała nas niczym profesjonalny GPS i dawała znaki machając rękoma, że TO TU. Mogliśmy więc rozpocząć serowarzenie w KoneSerze. Przestrzeń sklepu wypełnili miłośnicy serów. Nie wszyscy mieli już za sobą serowarskie doświadczenia, ale byli wśród nas też doświadczeni, domowi serowarzy. W planie mieliśmy domową goudę oraz dojrzewający ser żuławski - tak zwany handkase. Do dyspozycji - trzy godziny. Przygotowaliśmy stanowiska pracy, wyłożyliśmy degustacyjne specjały, żeby goście podczas pokazu nie poczuli głodu i zabraliśmy się do roboty. Na szczęście byli wśród nas nie stroniący od wyzwań pomocnicy. Pan asystent z dużym skupieniem pilnował odpowiedniej temperatury mleka by uzyskać maksymalnie dobry skrzep. Po niespełna 30 minutach skrzep się wyskrzepiał, a my mogliśmy złapać oddech próbując polskich serów dojrzewających z serii Old Poland oraz prawdziwie domowych konfitur i innych przetworów.

Grand Radamer szczególnie dobrze komponował się z żurawiną z gruszką:-)))




Nieco posileni zabraliśmy się za ser żuławski. I...chwila nieuwagi, a temperatura mleka przekroczyła stan krytyczny. Cóż było począć...zrobiliśmy trzy sery, bo tak dogrzane mleko doskonale nadawało się do zrobienia sera typu parzenica, smakiem przypominającego słynny oscypek. A handkasa zrobiliśmy od początku. I tak zamiast dwóch serów, na pokazie w KoneSerze zrobiliśmy trzy. A serom towarzyszyły cydry od polskich wytwórców. Jeden z prezentowanych cydrów mi osobiście szczególnie przypadł do gustu, o czym nie omieszkałam podczas pokazu wspomnieć. Jakież było nasze zdziwienie, gdy okazało się, że wśród gości jest jego twórca - serdecznie pozdrawiamy!:-))).
A jeszcze kilka zdjęć:













A o warsztatach w Izerach w następnym wpisie. Dzis tylko powiem, ze był wyścig z czasem i z...nadchodzącą burzą.

9 komentarzy:

jankasgarten pisze...

Bardzo ciekawe. Sama wzielabym udzial.
Pozdrawiam serdecznie :-)

krystynabozenna pisze...

Fantastyczne spotkania i serów warzenie :-)))

Kretowata pisze...

Hej, "wypraszam sobie" - NIE JESTEM poznanianką i nawet nie aspiruję;))))))
A parzenica była najlepsza;)))
No i gdy była mowa o mlekomatach, okazało się, że jest też obecny właściciel takiego urządzenia - po prostu siła przyciągania czy jak;)

Megi Moher pisze...

nie jesteś, Kretowato? a kim jesteś? i dlaczego nieotagowana na fotkach, a mnie tak interesuje twa nikczemna postać?

Kretowata pisze...

Jestem "nieotagowaną Wielkopolanką";))))

Anonimowy pisze...

A będzie fotorelacja z Izerskich warsztatów?
Moje oczy zobaczyły cydr, do jakich serów dobrze komponuje się mój ukochany napój?

Unknown pisze...

Fotorelacja z Izerów będzie:-)))Tylko za chwilkę bo padam na twarz z nadmiaru zajęć. Własnie skończyłam poprawki do projektu na dofonansowanie z PROWu na remont świetlicy wiejskie. Kto nie robił, nie wie co to znaczy...A co do cydru i serów. Jeśli chodzi o dostępną w polskich sklepach ofertę - cięzko dobrać cydr do sera. Większość z nich jest po prostu zbyt słodka. Ale po zdegustowaniu chyba z 15 rodzajów jabłkowego napitku udało nam się wytypować faworytów... Wpis w planach.
Asia

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Fantastyczne jest to co robicie i inspirujące niesamowicie!

Olenderka pisze...

Dziękuję za miłe i twórcze spotkanie w Koneserze:)
Jeśli chodzi o cydry - wytrawnym jest na pewno jabłecznik z Manufaktury Maurera "Jabcok". Pozdrawiam serdecznie
Blanka