I jeszcze w temacie. Tak mi się napisało...
Człowiek
Kręta
droga zasnuta była gęstą
mgłą. Maciej widział
tylko czubki swoich stóp, gdy z mozołem
wspinał się
pod górę. Zatrzymał
się, zadarł
głowę i spojrzał
w górę. Ołowiane
chmury stykały się
z metaliczną mgłą.
Z westchnieniem ruszył w
dalszą drogę.
-
Wydawało mi się,
że teraz nie powinno mnie
już nic męczyć
– pomyślał
– a ja idę, i idę
i końca tej drogi nie
widać.
Wtem
we wszechobecnej, gęstej
szarości coś
się zaniebieściło.
W duszę strudzonego
wędrowca wstąpiła
nadzieja, że jednak
dojdzie do celu. Droga stała
się jeszcze bardziej
stroma. Teraz prowadziła
niemal pionowo w górę.
Nagle przez chmury przedarł
się intensywny błękit
nieba i przyjazne ciepłe,
światło,
które oświetliło
wrota znajdujące się
na krańcu traktu. Maciej
wykrzesał z siebie
resztkę sił,
stanął pod bramą
i załomotał
ciężką
kołatką.
Odrzwia uchyliły się
ze zgrzytem i w szparze ukazała
się głowa
siwowłosego starca.
-
Tak? - zapytał starzec
przypatrując się
drżącemu ze zmęczenia
piechurowi.
-
Czy znajdzie się tu dla
mnie miejsce? - zapytał
Maciej z nadzieją w
głosie.
- A
kim ty jesteś?
-
Człowiekiem. Wielce
strudzonym i zmęczonym
życiem.
-
Jesteś pewien?
-
Myślę,
że tak. Ciężko
pracowałem, chodziłem
do kościoła,
nikogo nie zabiłem.
- Ejże,
nie łżyj mi tutaj! To nie
miejsce na to! - Starzec aż
zachłysnął
się z oburzenia.
- Nie kłamię.
Przysięgam. Nie zabiłem.
-A pamiętasz
Bruna?
Maciej spojrzał na starca
z niedowierzaniem – Bruna? Nie, nie znałem
nikogo takiego. - Pomyśl,
przypomnij sobie. Był
nieduży, brązowowłosy
i kochał cię
bezgranicznie. - Przecież
to był tylko pies!
Oburzył się
Maciej
- Tylko pies...starzec pokiwał
głową
ze smutkiem. - Nie możesz
tu wejść Macieju.
Jeszcze nie nastał twój
czas. Po czym zatrzasnął
ciężkie wrota z
łoskotem.
- Gdzie ja jestem, nic
nie widzę! Boże
dlaczego tak boli?! Z gardła
wydobył mu się
przejmujący skowyt. Nagle
poczuł lekki, delikatny
dotyk i zapach. Leciutki, przyjemny.
- Co ci się
stało, pieseczku, no nie
bój się, wszystko będzie
dobrze. Poczuł jak ktoś
podnosi go do góry, przytula i okrywa ciepłym
swetrem. Wtulił się
w przyjazne ramiona, zaskomlał
cicho i stracił
przytomność. Gdy się
ocknął leżał
otulony miękkim kocem,
otworzył oczy i zobaczył
przed sobą zatroskaną
twarz, która nagle rozświetliła
się w uśmiechu.
-
Obudziłeś
się nareszcie! Całe
szczęście, że
cię znalazłam.
Umarłbyś
przy tej drodze jak nic. Nie bój się
nic ci już nie grozi.
Zostaniesz ze mną, prawda
piesku? I pocałowała
go w czarny nos wystający
spod koca. Polizał ją
po ręce. I w tym momencie
poczuł, że
kocha ją całym
psim sercem i człowieczą
duszą. Po latach, gdy
dziarsko wbiegał pod
górę, krętą
drogą przypomniał
sobie jak kiedyś z
mozołem wspinał
się tą
samą trasą.
Stanął przed bramą
i szczeknął dziarsko.
Brama otworzyła się
szeroko, a przed podskakującym
psem stanął uśmiechnięty
starzec. - Już
rozumiesz? - zapytał.
- Tak. Już
rozumiem co to znaczy być
człowiekiem.
- W
takim razie wejdź.
Czekaliśmy na ciebie.
Maciej spostrzegł, że
znowu stoi na nogach. A obok nich podskakiwał
mały, brązowy
psiak.
-Bruno, maleńki,
wybaczysz mi?
Bruno spojrzał
na niego z bezgranicznym oddaniem i pomyślał
– wszystko ci wybaczę,
przecież cię
kocham.
11 komentarzy:
Asiu, to przepiekne, wruszajace, przejmujące wręcz opowiadanie. Tak własnie powinno być. A może tak jest?
Ściskam Cię wzruszona!***
Mądre. Ach, żeby tak było....
Taaak, Od zawsze jesteśmy pewni że właśnie tak było, jest i będzie. Dlatego u nas w domu ludzie i zwierzęta mają taki sam statut. Może nie, wielokrotnie ze zwierzętami mamy lepszy kontakt, one nigdy nas nie zawiodły.
PIĘKNE !!! :)
ryczałam normalnie.....
wspaniałe...
No Was to z pewnością nikt od tej ostatniej bramy nie przegoni...
Piękny tekst. Utraty psiaka współczuję. Niestety przeżywałam niejednokrotnie i wiem, ze boli jak ... bardzo boli.
Piękne ...
Piękne. My tez straciliśmy swoją psinkę po 14 latach bycia razem. Pół roku rozpaczy wspominania i brak......... i ten brak naprowadził nas na schronisko a w nim psinkę 4,5 miesięczna bieluśką sunię która stała na łąńcuchu . Nasza sunia odeszła 5 lipca , Mój siostrzeniec pocieszał mnie i wybierał imię dla naszego nowego psa-kiedyś nowego 5 lipca. Imię Milka. Nasz nowy piesek urodził się na początku lipca a wzięliśmy ją 5 grudnia. Nie ma przypadków. Ktoś czeka na Wasz dom. Trzymam kciuki i dziękuję za piękny odcinek "Daleko od miasta"
Ania
Niechby tak bylo...ech.
Piękna opowieść, piękny pies i wielka szkoda... Niedawno oglądałam odcinek "Daleko od miasta" i jeszcze tam był sfilmowany. Piękna pamiątka...
Prześlij komentarz