Jak widać na fotkach mamy nowe zwierzątka domowe, choć może właściwsze byłoby określenie ogrodowe. Nasz ogród upodobały sobie sarny. W jednym miejscu siatka się pochyliła. Już mieliśmy wziąć się za naprawę, kiedy naszą uwagę przykuła wydeptana ścieżka, która wiodła od rzeczonej siatki w głąb ogrodu, w stronę jabłoni. Jabłonie w tym roku obrodziły tak, że zebrać wszystko było niepodobna. Najładniejsze owoce zebraliśmy, część pojechała do schroniska dla dzikich zwierząt w Jelonkach, a część została, bo nikt już nie miał siły zbierać. Leżące jabłka okazały się pokusą nie do odparcia dla okolicznych saren. Nasze sarny są do nas przyzwyczajone - sypiają tuż pod domem, przy drodze, osłonięte od wiatru, nasz samochód znają, Mili się nie boją, bo też i ona jak na psa pasterskiego przystało sarny pasie, a nie goni - nastąpił więc najazd na sad. Przy czym bynajmniej nie wchodzą pojedynczo. Jak dotąd rekordem było 7 pasących się pod oknem w ogrodzie saren. Tylko o drzewka i krzewy się trochę boimy, bo nie wszystkie da się zabezpieczyć, więc pewnie siatkę trzeba będzie naprawić, tylko trochę żal tych widoków, bo kto może sarnie w oczy zajrzeć? Oprócz nich w ogrodzie urzęduje też lis, a właściwie lisica, którą trzy lata temu leczyłam ze świerzbu, podrzucając jej nafaszerowane lekami kurze korpusy. Ta ruda dama jest dużo bardziej ostrożna. Wchodzi tylko nocą, kiedy nikt się nie kręci, a o jej bytności świadczą tylko tropy i oznaczone ścieżki. I tak dzika przyroda zazębia się u nas z przyroda ujarzmioną ( w miarę ujarzmioną ). A teraz konkurs: kto ma dziką zwierzynę bliżej? Myszy w kuchni się nie liczą...
Wczoraj:
Dzisiaj podeszła jeszcze bliżej, pojadła jabłek, poobgryzała starą leszczynę, a potem pod naszą brzozą umościła sobie legowisko...Pozostałe trzymają się troszkę dalej. Wszystkie zdjęcia robiłam z domu, przez okno.
10 komentarzy:
Asiu! To niesamowity, piękny i wzruszajacy widok - dzikie zwierzęta tak blisko! Możesz filmy przyrodnicze kręcić! Do nas wejsc nie mogą, bo mamy dobre ogrodzenie z siatki. A i do siatki nie podchodzą blisko, bo nasze dwa psy zaraz sie drą, jakby je kto ze skóry obdzierał. Ale w pobliskim lesie często sarenki widuję. Także i dziki. Ostatnio omal mni cała ich wataha nie pogoniła. Ale miałam pietra!:-))
Coś pięknego!! :D
Łał!! Jest śliczna!!!! Nigdy nie zrozumiem myśliwych, jak do tego można strzelać?
sarnę z pierwszego zdjęcia określiłabym jako upasioną. Nie dawaj tyle jeśc zwierzątkom, nadwaga szkodzi.:-D.
Są ładne.
Ale cudny masz widok! Kiedyś do mnie też podchodziły sarny, jelenie, ale psy skutecznie je wypłoszyły, zwałaszcza Maks ze swoimi zapędami łówczymi...
Ja w takiej sytuacji mam mieszane uczucia. Terytorium leśne kurczy się. Lasy są poprzecinane szosami terenami budowlanymi. Zwierzęta gubią się w tym. A z drugiej strony szukają łatwego pokarmu.
Aleksandra, my akurat mieszkamy posrodku pola, więc zasadniczo ani pokarmu, ani przestrzeni im nie brakuje.
Do mojej córki też przychodzą sarny,a pod oknami urzędują zające:))a my często chodzimy do lasu na spacer i też jest u nas coraz więcej saren i podchodzą blisko ludzi:)
Znajomy i miły widok, też miewamy takich gości, tylko potem trzeba znów nasadzać młode drzewka.
No i jeszcze Wszystkiego Najlepszego z Okazji Świąt Bożego Narodzenia i w Nowym Roku !
Najlepszego! Niechaj się Wam dzieje zgodnie z wolą Waszą!!! Uściski
Prześlij komentarz