środa, 11 sierpnia 2010
Zaginiona Tosia
Zaginęła nasza Tosia. Minął tydzień jak nie ma mojego złotego, niebieskookiego, puchatego „ niekota”. Pierwsze słowa mojej Mamy po naszym powrocie z reportaży brzmiały: „ Nie ma Tosi. Nie było jej na porannym karmieniu.” Jeszcze się nie niepokoiłam. Wyszłam przed dom i jak zwykle zaczęłam nawoływać:” Koootyyyy! Jeeedzeeenieeee! Toooosiaaaa!” To zawsze działa. Tym razem nie zadziałało. Przyszły wszystkie oprócz Tosi. Przeszukaliśmy wszystko. Dom, szafy, szuflady, stodołę, strych, piwnicę, oborę i wszystkie jej zakamarki.Przedarliśmy się z psami przez liczne krzaczory. Ani śladu. Objechałam rowerem okoliczne wsie, pytałam sąsiadów, rozwiesiłam ogłoszenia. Nic. Obeszliśmy otaczajęce nas pola, przedarliśmy się przez rzepak i szuwary. Nic. Przeszliśmy z biegiem rzeki przepatrując nurt. Chwała Panu nic. Ale powiedzcie mi jak kot, który nie wychodzi poza ogrodzenie może się oddalić? Jak kot, który boi się ludzi i dużej przestrzeni może się zgubić? Czy ona może jeszcze żyć? Bo codziennie zasypiam i budzę się z jedną myślą – czy moja Tosia nie cierpi gdzieś mokra, głodna. Może chora albo ranna. I strasznie mi jej brakuje. I już nie wiem, gdzie jej szukać i jak. I tylko modlę się do Świętego Franciszka, że jeśli ona gdzieś jest – niech Dobry Pan pomoże jej znaleźć d.rogę do DOMU
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
27 komentarzy:
Mieszkacie z dala od zabudowań, z dala od ruchliwej drogi.. psy sąsiadów puszczane w samopas? :( Jedyne co m przychodzi do głowy to albo poszła Was szukać, albo ją instynkt pociągnął i trochę się zgubiła w okolicy. ? Ona była kastrowana ? , bo może poszła za kocurem jakimś ? Tydzień to długo, z drugiej strony mój poprzedni pies powłóczył się za psią kobietą i znaleźliśmy go dopiero po dwóch tygodniach ;) Trzymam mocno kciuki żeby znalazła drogę do domu ..
Znajdzie się, wróci! Zobaczysz!
Kotka sąsiadki tez dopiero co przepadła na ponad tydzień. Po czym spokojniutko i z dostojnie podniesionym ogonem wróciła, wcale nie przejmując się tymi co już za nią płakali:>
Pozdrawiam serdecznie.
Tosia jest wysterylizowana, ale zabieg miała niecałe dwa miesiące temu, więc myślę, że jakieś hormony mogą jej jeszcze "grać". Psy luzem się nie włóczą, drogi nie ma w pobliżu, prac polowych nie było. Nawet nikt nie przechodził koło nas. I drapieżników tez ostatnio nie widać. Bielików już od miesiąca koło nas nie było. Strasznie mi jej brak.
To chyba jakiś koci czas nastał. Nasza Dachówka dwa dni temu odnalazłą się prawie po tygodniu.Twoja Tosia,jak każda kociczka raczej powinna trzymać się domu. Jeśli się wybrałą gdzieś dalej( w przypadku kotów,kocurów rewir nawet 50 km kwadratowych),no cóż koty zawsze chodzą własnymi drogami i za nimi nie trafisz.
Trzymamy kciuki za Tosię.
Trzymam kciuki za Tosię, wierzę,że się odnajdzie.Można się jeszcze pomodlić do św. Antoniego-patrona od zguby i spraw beznadziejnych( u mnie zadziałało, wprawdzie nie w kocich ale ludzkich sprawach)
Życzę Wam z całego serca, zeby się znalazła jak najszybciej. My mamy od dwóch miesięcy kota, który wszedł do nas do domu przez okno rozpaczliwie miałcząc i nie chcąc wyjść. Wypytywanie sąsiadow, ogłoszenia nic nie dały i tak mamy drugiego kota. Pozdrawiam serdecznie.
rok temu tak samo zaginął nasz Mamrot - wyszedł na noc i przepadł. Nie wpadł pod samochód, nie utopił się - sprawdziliśmy drogi i wody stojące. Nasz wniosek był jednak właśnie taki: musiał go złapać jakiś drapieżca - u nas lata ich sporo. Aczkolwiek Mamrot nie miał jeszcze pełnego roku, więc nie był w pełni masywnym kocurem, Tosia jest większa, raczej nie jest łatwą zdobyczą. Może jednak załapała kociego bakcyla włóczenia się? Oby tak było...
kotki maja to do siebie ze nie oddalaja sie zbytnio od domu, to kocury zwiedzaja i ciagle sa w jakis tarapatach a nie wykastrowane czesto przepadaja.
Kotka nawet jesli nie jest wysterylizowana moim zdaniem trzyma sie swojego miejsca.
Jak byla ladna to moze zmienila miejsce wbrew swej woli zamieszkania blizej miasta??? Moze ja ktos upolowal i wywiozl?
przykro mi bardzo ze straciliscie kicie, moze jednak sie jeszcze znajdzie, miejmy nadzieje.
Tosia nie zbliża się do obcych ludzi. Ucieka - zostało jej to po czasach trudnego dzieciństwa w gdańskim Nowym Porcie, gdzie ja znalazłam. Myślałam nad drapieżnikiem. Myszołów odpada. Przy wadze około 1,5 kg nie uniósłby 4 kilowego kota. Bieliki zmieniły " kanał przerzutowy" i nie latają nad nami. Zostaje tylko lis, ale to mało prawdopodobne, bo gryzoni u nas dostatek, a kot jest trudnym przeciwnikiem. Innych drapieżców w naszej okolicy nie ma. Dziękuję za wsparcie duchowe i słowa otuchy. Bo najgorsza jest niepewność. I czekanie. I wypatrywanie.I strach, że coś jej się stało.
Trzymam kciuki, ale o ile Tosia jest młodą kotką to mogła faktycznie się zgubić. Choć koty to wyjątkowo mądre stworzenia zawsze wracają do swoich domów.
Też przeżyłam strach gdy zabraliśmy naszego Rosika na wakacje i zginął na całe 3 godziny, więc tym mocniej wyobrażam sobie co czujesz..
Wierzę, że się znajdzie....
Ściskam mocno
Moja Filka jest wysterylizowana a i tak przepada dwa razy do roku na dłuższy czas.Przyjdzie zobaczysz.Jest czas żniw myszki grasują po polach .to tylko wyprawa na łowy.
Kotki maja to do siebie, ze lubia przepadac... chodzic wlasnymi drogami... troche sobie poszalec, nawet jesli tego nigdy nie robily... wyruszyc w swiat... w ktorym jest przeciez tyle CUDOW... a potem spokojnie wrocic do domu.
I jesli juz wywedruja w ten swiat... to tak szybko z niego nie wracaja...musza sie troszke nim pozachwycac...nadziwowac przeciez...
Tak pewnie jest i z wasza Tosia.
Wywedrowala sobie koteczka w swiat daleki.
Asiu, nie martw sie,choc to trudne, wroci napewno, wysylaj jej tylko dobre mysli, aby mogla spokojnie znalezc droge powrotna do domu.
I czekaj spokojnie.
Usciski dla Ciebie i ...powracajacej Tosi!
Trzymam kciuki by wróciła! Bardzo bardzo mocno!
Tosia przyjdzie na pewno,może kapeczkę wychudzona,ale przyjdzie.Moje kotowate też ostatnio znikają na dłużej.
Napisz od razu jak sie znajdzie!!! Nie ma gorszej rzeczy od niepewnosci!!! Pa-Ag
Jezu, Asiu i Wojtku...Znam ten niepokój szalony, ten lęk i te wyobrażenia o cierpieniach zwierzęcia, na jakie jest, może być, narażone!
To jest niestety, znacznie gorsze, niż pewna wiadomość, że...
Na pocieszenie powiem Wam, że jedna z moich kotek wróciła, jednak wróciła do domu, po prawie miesięcznej nieobecności.
Ale... po Malinie płaczę już czwarty rok. Więc i tego nie można wykluczyć.
Ale musicie wierzyć, że Tosia jest, że wróci!
A św.Franciszek nie raz, nie dwa, już pomógł.
Serdecznie pozdrawiam
tak najgorsza jest ta niepewność ..wiem cos o tym jak zaginął mi kot Kubuś...ciągle mam nadzieje ze go gdzieś spotkam ..a był świetnym kotem:)0trzymam kciuki za szcześliwy powrót!!:)))kasiexa
Przeczytałam o tej smutnej wiadomości i jestem z Wami całym sercem ... wróci, musi wrócić!!!
2 lata temu szukałam mojego Bronisława 13 nocy.I znalazłam. Warto szukać po nocy, bo jeżeli kicia nie wychodziła , to siedzi przyczajona i czeka na ciszę. W dzień trudno znależć. Nasz Bronisław bywa wraz z kumpalami na wakacjach w nadmorskim kurorcie i nie wychodzi na zewnątrz, tylko bawią się w mieszkanku. tym razem jednak skoczył z parteruna spore podwórko i tam go szukałam nocami z moja suczką.Na szczęście powrócił i codzinnie okazuje mi swoją wdzięczność masażem pleców i lizaniem paluszków u nóg. Pozdrawiam , nie poddawajciesię!!!! Miłka
Nie poddajemy się. Szukamy cały czas, nawołujemy i w dzień, i w nocy. Czekamy na żniwa - może wówczas będzie jej łatwiej wrócić jeśli tylko żyje.
ojej! moze wróci...moja kotka Misiu zamienia sie latem w taką wędrowniczke...wpada tylko co kilka dni do domu poje do syta i spada..czekam jesieni, bo troszkę za nią tęsknię...jestem dobrej myśli i tzrymam kciuki
Strasznie strasznie Wam współczujemy i trzymamy kciuki, żeby koteczka jednak szczęśliwie wróciła do domu... Nie traćcie ducha!
Odnajdzie się, na pewno
Witam raz jeszcze. Odnośnie Waszego pytania o papier - użytkownik nazywa się tajemniczo: BBeM (allegro oczywiście)Pozdrawiam! ps... koteczka ciągle zaginiona?:(
Maura, wielkie dzięki - Wojtek już rozpoczął poszukiwania na allegro, bo przed nami dalsze czyszczenie ścian... A Tosi nadal nie ma. Już kilka dni minęło od żniw, sprawdziliśmy okoliczne rżyska i nadal ani śladu. Powoli już tracę nadzieję - choć nadal nie mam pojęcia co się mogło stać.
zapraszam Cię do zabawy w 10-tkę. Szczegóły w moim poście http://tabumimochodem.blogspot.com/2010/08/dziesiatka.html
Prześlij komentarz