sobota, 3 września 2011
Nie ma muzy
Ciężkie jest życie bez muzy. Natchnienia nie ma, pisanie nie idzie ( a terminy gonią ) i blog leży odłogiem. A przecież się dzieje!
Wojtek wyjechał na miesiąc na zlecenie zostawiając mi na głowie cały domowy kram. "Diabły szatany " zamieniające się w niewinne aniołki podczas snu rozrabiają na potęgę - tak, tak...mam na myśli nasze barokowe kotki. Bo mimo dawanych ogłoszeń NIKT NIE DZWONI. A małe zbóje rosną jak na drożdżach i są absolutnie przesłodkie, aczkolwiek wybitnie absorbujące.
A wczoraj byłam się ukulturalniać. W pobliskim pałacu, w Janowie przez tydzień trwał artystyczny plener. Przyjechali twórcy z różnych zakątków Polski, z Estonii, Litwy i Niemiec. Wczorajszy wieczór był podsumowaniem pracowitego tygodnia. Odbył się wernisaż. Powiem Wam, że obrazy i rzeźby wyeksponowane w starej stodole robiły niesamowite wrażenie. Zresztą - zobaczcie sami!
W kolorze sepii
Tylko przysiąść...
Mój osobisty zachwyt - obrazy Edyty Siwek z Elbląga. Tu: "Zielone drzwi"
I "Oczekiwanie"
Staw w przypałacowym parku
I w naturze
Wnętrze niezwykłej galerii
I zewnętrze
Pałac
Wejścia do pałacu broni miniaturowy brytan:-)))
A tu boczne wejście
A potem była część rozrywkowo - nostalgiczna, czyli ognisko, gitara i nocne rozmowy. Ale przed ogniskiem...oddałam strzał na wiwat z wiekowego, szwedzkiego muszkietu! Ha!
Wracamy do domu:-))) Milunia z dziećmi:
Coraz większy Makbet, czyli nasz łaciaty zadatek na macho
Scalia, zwana pieszczotliwie Salcią
I Kartezjusz, czyli...Kajtuś. Bo pieszczoch z niego niebywały
I na koniec - zagadka! Co to jest?
Do pierwszej osoby, która zgadnie pojedzie słoiczek swieżutko wysmażonych konfitur śliwkowych z Siedliska pod Lipami:-)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
36 komentarzy:
lubisz światło w obrazach. takie snopowate :)
a ja znam stan, kiedy dzieje się wszystko, tylko nie wiadomo dlaczego nie daje się podnieść ręki i wyjąć tego na zewnatrz. i się nie pisze, nie maluje, nie fotografuje, nie gotuje, choć można i się chce. dziwny stan ;D
może i rzeczywiście to brak muzy. ale nie, jako natchnienia, a siły poruszycielskiej
:))
Ps: a Janów to który? bo są w Polsce różne. Który to z nich?
MAKARON?!
Pierwsza Magdusia odpowiada - makaron.
Pozdrawiam ślicznie!
To jest makaron, który się suszy!
Fantastyczny wernisaż! Uwielbiam takie klimaty!
To okropne i wstydzę się, ale podobają mi się wszystkie obrazy, które pokazałaś, a te których nie pokazałaś, pewnie też ...
A może jakiś malutki kontakcik telepatyczny z Muzą? Życie bez Muzy, ech ... Chociaż, czasami w samotności, bywa pięknie. Ale ciii ...
Pozdrawiam serdecznie! Kotki toże.
W pierwszej chwili pomyślałam, że to chyba makaron, ale suszący się na wieszakach raczej nie, więc stawiam na paski może z rzemienia (lub tkaniny) do wyplatania powiedzmy dywaników podkładek itp.
pozdrawiam KASIA
Tu Torojka. To jest makaron :-)
Za czasów pracy w PKZtach Olsztyńskich czyli dawnych (połowa lat 80tych) oboje z Zosia pracowaliśmy przy renowacji t/z ,,Czarnej sali" w pałacu w Janowie. W części parterowej od strony parku z wyjściem na taras była czarna sala z dembowym kasetonowym stropem i takimi boazeriami, a obok niej ,,sala biała"balowa.
Trwało to kilka miesięcy , zapamiętaliśmy nocne pohukiwanie puszczyków w parku i imprezy z archeologami którzy wtedy prowadzili wykopaliska za torami nad jeziorem, odkryto wtedy Truso.Oj działo się wtedy :)
Myślę, że to makaron własnej roboty :-)
Ania
Wygląda jak.... makaron:)
Sylwika S.
Makaron,kochana :-)
Pozdrawiam
makaron!!!
Wysłałam pierwszy komentarz z odpowiedzią, teraz mogę napisać więcej :) Wernisaż faktycznie niezwykły - połączenie sztuki z siermiężnym otoczeniem to jak przyszywanie koronek do strojów z worków jutowych, które to ogromnie lubię, więc stylowo jak najbardziej moje. Kicie, jak zwykle urocze, ale jakże mogłoby być inaczej?
Suszący sie makaron-)))
napewno makaron.czytam Twojego bloga od dawnA ,JEST BARDZO CIEKAWY.POZDRAWIAM
to jest makaronik, zamiast sloiczka poprosze pocztowke od was.
Jak bylam dzieckiem mialam kotke Misie, Ona uwielbiala zajadac suszony makaron oraz suszone grzyby.Szkoda ze ten czas tak mija.
Serdecznie pozdrawiam.
Ps. fajna ta wystawa i koteczki wszystko oczy cieszy.
Mnie też już się zdarzyło tak suszyć makaron :-)
Świetna wystawa, sama chętnie obejrzałabym. Obraz z krzesłem jest super!! A zewnętrze.... rewelacja.
Twoje koty uwielbiam i nadal żałuję, że nie mogę sobie pozwolić na drugiego kotka.
Stawiam na spaghetti w wersji tasiemkowej ;-)
Uściski
:o
Wernisaż piękny, obrazy rzeczywiście intrygujące. No i galeria sztuki - boska!
Niestety - pojęcia nie mam, co na tych wieszakach wisi... Łyko?
Koteńki cudne, zwłaszcza oczka Kartezjusza. Ja mam już dwa, pogonią mnie z domu, buuuu! :(
Myślę, że jest to 'suszarka na makaron' ;)
Piękny wernisaż! Mam w rodzinie osoby bardzo uzdolnione, które również malują piękne obrazy!
Kajtuś ma śliczne oczka! Aż chciałoby się pobawić z Twoimi kotkami! Pozdrawiam!! :)
Tak. To jest makaron własnorobny:-)))Z braku miejsca suszony na porozwieszanych wieszakach:-))) Magdusia M- Gratulacje! Powidła są Twoje. Przyślij adresik na maila:-)))
tess8@op.pl
Wuszka - Janów koło Elbląga. Januszu, Zosi - Czarna Sala robi niesamowite wrażenie. Jest chyba najpiękniejszym z pałacowych pomieszczeń:-))). A puszczyki pohukują nadal...
Elizka, adres podaj - wyślemy pocztówkę z przyjemnością:-)))
I obiecuję, że następna zagadka będzie trudniejsza. Moderowanie komentarzy już wyłączone, bo i zagadka odgadnięta:-))))
Fajnie tam u Was!!! Obrazy, urocze, wybrałabym ten, który też Tobie się podobał, choć myślałam, że to okno a nie drzwi.
Koty piękne, miałam takiego Figla tzw. rasy polskiej...
Pozdrawiam.
dobrze,ze ktoś mnie uprzedził, bo stawiałbym na flaki zamordowanej muzy:) ale wena jak widzimy wróciła, czyli pudło!:)
Przytulnie tu i miło. Zagadka nie była trudna, więc wcale się nie dziwię, że konfitur nie wygrałam a... pochłonęłabym taki słoiczek z przyjemnością. :-) Może następnym razem. Pozdrowienia ślę i czekam na dalsze Wasze dzieje. Aaaaaa i weny ŻYCZĘ
Byłam na kilku wernisażach , bardzo to mi się podoba , szczególnie ,ze w takie plenery możemy udac się całymi rodzinami i tak dzieci ,,dotykają " sztuki :) Pozdrawiam :)
Link do strony pałacu w Janowie:http://www.palacjanow.pl/ :-)))
:))mnie się podoba kotek numer trzy - taki z charakterem, szkoda, że moje psy się z kotami nie komponują.
Uwielbiam własnoręcznie robiony makaron!
Widziałam dziś Waszą muzę, leciała nad Bieszczadem w błękitnym niebie, gdzieś nad Smerekiem, a może to była moja? poproszę o zdjęcie z muszkietem w momencie oddawania strzału, ktoś to musiał uwiecznić, pozdrawiam serdecznie.
P.S. Kotki śliczne są, mój dostał dziś dzwoneczek z obrożą, żeby zwierzaki wiedziały, że zbliża się wielki łowczy.
Strasznie pracowite jest to proste, wiejskie życie ;-))). A kotki - przeurocze ! Kajtek nadal wspaniały.
Czyzby to był makaron, suszony dość nietypowo ale bardzo przemyślnie ?
to są korbarczyki:)
A co to są korbarczyki?
Ser jak na oscypki, wyciągany z gorącej wody w formie grubych nitek, a potem do zimnej dla zahartowania, tak, jest podobieństwo, potem można zaplatać ten ser w warkoczyki.
moja mama suszyła makaron an oparciach krzeseł...cały dom usiany był mąką...a obrazy cudne...ten z krzesłem najpiękniejszy
plener musiał być magiczny, skoro taki plon- staw jak lustro przejrzyste, zielone drzwi- najpiękniejsze to białe światło przed nimi...
Fajna wystawa
Odkryłam stronę przez przypadek,fajnie piszesz,fajnie mieszkasz.Chciałam wrzucić 3 grosze,zawsze można je zakopać :)..chodzi o obrazy "niebieskie",ciut za wysoko,a może tak tylko wygląda..dobrze by było na tej samej wysokości co dzieło z epoki,pozdrawiam,życzę zapału :)) Gaja
Prześlij komentarz