Nie dzieje się nic - i chwała za to Panu w Niebiesiech, bo odrobina świętego spokoju czasami też jest potrzebna:-))) Śnieg topnieje w zastraszającym tempie, wiatr nadal powiewa ale my się już zimna nie boimy. Udało się nam kupić pierwszorzędny węgiel - do pieca dokładamy zasadniczo dwa razy na dobę, a w domu temperatura oscyluje wokół 22 stopni. Jako żywo, odkąd mieszkamy na wsi takiej sauny zima jeszcze w domu nie było! Delektuję się więc błogim ciepełkiem, celebruję odrobinę lenistwa ( bo Wojtek w domu choć na trochę:-))), czytam, od czasu do czasu poszaleję w kuchni - takie normalne, spokojne życie. Odrobiny adrenalinki dostarcza tylko wyjazd po zakupy bo nieutwardzony fragment naszej drogi po stopnieniu śniegu stał się - jakby to powiedzieć - odrobinę błotnisty. Ale dajemy radę!
Przed oknami mamy teraz widok na ciężki sprzęt pracujący przy rzece Wąskiej. W ramach zabezpieczenia przeciwpowodziowego Żuław poszerzają ławy przy korycie rzeki. Będzie bezpieczniej na wiosnę, kiedy rzeka przybiera i 5 metrowej, leniwej strugi zamienia się w 30 metrową wartką rzekę. Poza tym z przyjemnością donoszę, że zaczęły się lisie gody. "Nasza" parka lisów ostatnio miała randkę nieopodal siedliska. Po drugiej stronie, niemal w tym samym czasie zaczęły parkoty zające. I niech mi nikt nie wmawia, że do utrzymania równowagi w przyrodzie potrzebni są myśliwi. W naszej okolicy myśliwych nie uświadczysz ( a jak uświadczysz, to na krótko, bo ja nerwowa jestem ). A mamy tu i lisy, i zające, i kuropatwy, i całą masę różnego drobiazgu. Jest para myszołowów rezydentów, parka kruków, regularnie odwiedzają nas bieliki i krogulec. A ostatnio w naszym ogrodzie zauważyłam łasiczkę! Różnorodność jest więc spora jak widać, a populacje raczej w normie.
I tym optymistycznym akcentem kończę na dziś. Poniżej fotki z ostatniego, śnieżnego spaceru z Niusiem ( Mila w tym czasie miała areszt domowy z uwagi na cieczkę...)
Uwielbiam tego psa:-)))
Nie mogę uwierzyć, że w marcu miną dopiero trzy lata jak jest z nami... ja się czuję jakby był mój od zawsze!
Zimowe widoczki
Wykopki na wale. Do wiosny prace będą skończone.
Na zdjęciu " wejściowym " był McBęcek " zewnętrzny". Tu już regeneruje siły po bohaterskich wyczynach na mrozie. I od razu mówię, że tej zimy jeszcze żaden niewinny ptak życia w łapach naszych kotów nie stracił! Szkolone bestie, a co! Nie na darmo wychowały się z papugami:-)))
33 komentarze:
jak miło sie czyta takie optymistyczne posty..... cieszę sie że u was jest spokojnie ....widać to i po zwierzakach....
berneńczyk [?] jest cudny,,,, a o kotach nie wspomnę.
cała "menażeria " jest szczęśliwa w szczęśliwym domu
serdeczności
Jak miło ,że u Ciebie spokój :-)
O myśliwych mam podobne zdanie,
potrzebni jak dziura w moście...
Oj! My też lubimy taki błogi spokój, kiedy to nic się nie dzieje i człowiek może pomalutku pozbierać i poukładać swoje myśli.. Taki spokój mam w czasie długich spacerów, kiedy to włóczę się z psem po łąkach :) Niuniuś prezentuje się pięknie. Muszę Ci napisać, że jedno Twoje zdjęcie z Niuniusiem na kolorowym hamaku z posta z 31 lipca 2010 mnie urzekło. Jest po prostu genialne. Masz świetne psy. Ja jestem zakochana w bokserach. Mam pręgowaną bokserkę Skadi. Gorąco pozdrawiamy i życzymy nadal błogiego spokoju :)
Taki spokój jest potrzebny, ale trzeba wszystko odpowiednio dawkować, bo może się znudzić ;-)
Wspaniale, że tyle różnych gatunków zwierząt koegzystuje sobie wokoło Waszego miejsca zamieszkania, szczególnie zazdroszczę tych bielików... :) Psa macie przepięknego :) Pozdrawiam
Takiego sielskiego spokoju życzymy Wam jak najwięcej.
Serdecznie pozdrawiamy
Zosia i Janusz
P.S.
Jeśli chodzi o węgiel, to 5 lat temu( na początku naszego pobytu TU) stwierdziliśmy że zimą bez dobrego (Polskiego)węgla w domu nie da się osiągnąć temperatury do zniesienia (około 21*C)
,arzę o takim sielskim spokoju, przede mną ciężkie czasy, kontrola z us :(
ja tam też wolę święty spokój od nerwówki ...
I takim stanem " błogiego lenistwa u boku zwierząt i z trzaskającym ogniem w piecu, kojarzy mi się prawdziwa wieś. Czekam na dalszy ciąg relacji i pozdrawiam.
Najważniejsze, żeście zdrowi i ciepło nareszcie w domu macie. Teraz jak koty mozecie mruczeć i napawać się domowym spokojem oraz sielską codziennością. Niech trwa!
A Niuś ma bardzo sympatyczny pyszczek. A na drugim zdjęciu taki fajny, filuterny usmieszek!
Pozdrowienia od dwojga ciepłolubnych wędrowców w stanie spoczynku!:-))
Ja też uwielbiam miewać święty spokój i czas tylko dla siebie.
Asiu, co to znaczy, ze udało się Wam kupić dobry węgiel?!!
Czy dobry wegiel, aż tak trudno kupić?
Ja mam ubiegłoroczny kiepski, bo nie dość,że dający mało ciepła, to jeszcze,ile z niego odpadów w postaci kamienistego popiołu. A podkładać muszę co dwie godziny i o błogim spokoju nie ma mowy!
Pięknego macie psa!
Serdeczności posyłam:)
Ja też gdy nastaje taki czas... to pławię się w nim... i rozmyślam wtedy w głowie rodzą mi się pomysły wszelakie, niekiedy je zapisuję, niekiedy rysuję ... a potem wpadam w szał realizacji tychże :)
Pozdrawiam
Nie ma to jak zwykłe, nudne życie. Oby tak zawsze:)
Myśliwych nie cierpię i nie rozumiem.
Amelia, brew pozorom dobry węgiel niełatwo kupić. I do tego w dobrej cenie. Poprzedni, który kupiłam nie był zły. Ale dobry też nie. Wypalał się prawie do końca, jednak nie był zbyt kaloryczny. Jednym słowem w nocy gasło. A ten to " petarda ". Spory - tzw. średni orzech, wypala się do miałkiego popiołu i daje mnóstwo ciepła. Jest bardzo kaloryczny. I jest to...uwaga - węgiel z Rosji, bo w naszej okolicy polskiego węgla po prostu nie ma. A nawet jak się trafi jest dwa razy droższy. Obdzwoniłam chyba z 8 firm sprzedających opał, zadałam mnóstwo pytań i po namyśle wybrałam ten. I okazało się, że słusznie!
A Niuś jest moim osobistym berneńskim pieszczochem, w którym zakochałam się od pierwszego spojrzenia - wyczaiłam go na zdjęciach schroniska w Wejherowie. Na drugi dzień był już z nami:-)))
No to dalszego miłego spokoju i oby nas węgiel nigdy nie zawodził!
A potrafi, co dobrze wiemy!
Ja w tym roku też obczaiłam źródło dobrego, polskiego węgla w dobrej cenie, jest świetny, spala się na proszek i trzyma do rana, a to sztuka, bo nasz piec malutki;)
Błoto i u mnie, sama czytałaś to wiesz;)
Ale błoto=wiosna, więc nie jest źle;)
Pozdrawiam ciepło i pogłaszcz tego stwora ode mnie;)
Lubie takie "przerwy w pogoni" codziennego zycia, gdy czas staje sie leniwy, nie musze patrzec na zegarek, nie musze nigdzie jechac ani leciec i moge jesc kiedy jestem glodna a nie dlatego, ze jest akurat przerwa obiadowa :)
Na szczescie prowadze "podwojne zycie Niki", miedzy miejskim w dwoch duzych miastach i wiejskim w wiosce gdzie jest tylko jeden malusi wiejski sklepik i msza w kosciele co druga sobote. Poniewaz nie moge poki co zyc "pojedynczo" wiec laduje akumulatory w jednym wcieleniu i wtedy latwiej pracowac w drugim. Jutro popoludniu jade sobie wlasnie podladowac moje akumulatorki na wies ... kotki czekaja na glaskanie i pora pomyslec o przygotowaniu donoczek na kwiaty na podworku...
Pozdrawiam
Nika
No optymistycznie :) ale kochana twój pies mi na gwałt potrzebny jest piękny a moja Luna ma cieczkę :) kurcze ale to głupio zabrzmiało hihihi :)
No optymistycznie :) ale kochana twój pies mi na gwałt potrzebny jest piękny a moja Luna ma cieczkę :) kurcze ale to głupio zabrzmiało hihihi :)
Lisy w zalotach, więc to stąd te zabawy na śniegu, które obserwowałam przez okno;
u nas myśliwi są na okrągło, czasami w nocy słyszę wystrzały, i tak sobie myślę, oho, kolejne zwierzę padło; łażą po okolicy z dubeltówkami na ramieniu, a już w sobotę czy niedzielą obowiązkowy spęd; jak najwięcej błogiego spokoju życzę, i mało błotka; serdeczności z drugiego krańca.
Zimowy spokój - dla mnie jedna z bardzo cennych wartości mieszkania na wsi. Celebrujemy ten spokój, bo od marca już się zacznie w polu i w ogrodzie, a jeszcze trzeba skończyć przebudowę jednej z łazienek... Niuś słodki jest,a już McBęcek - do zakochania! :)))
Kotu udzielił się Wasz spokój :-). Asiu, czy berneńczyki sa łagodne z natury ? A co do pieca, to macie świetny - ja mam chyba za duzy do potrzeb i ciagle muszę kontrolować, czy nie "rozbujał się " za bardzo, a to oznacza ciągłe wizyty w kotłownie. Juz podjęłam decyzję przejścia na ogrzewanie gazowe ( choć nienawidzę gazu) i zaczynam oszczędzać na piec. To będzie spora wygoda, najwyżej wylecę razem z nim w powietrze.
Uściski dla wszystkich mieszkańców Lip !
Jeszcze co do myśliwych. Jak wiesz, mam takie samo zdanie na ich temat i z bólem serca słucham strzałów, bo u nas jednak działają. Polują gdzieś dalej i w dużej liczbie - napyskowanie nie wchodzi w grę, a szkoda. Zresztą oni są "nieprzemakalni" na wszystko.
Trochę spokoju jest o.k.
U nas, niestety myśliwi, dobrze się mają. Mają silne lobby miejscowe i nic im nie zrobisz. Strzały przyprawiają mnie o zawał. Nie wiem też na pewno, czy aby owce w ogrodzeniu i psy. Ostatnio uciekające dziki rozerwały potrójne siatki.
Pozdrawiam
Ja mam na szczęście dosyć przydatny zawód - lokalni myśliwi wolą święty spokój niż ciągłe starcia z wkurzającą dziennikarką:-)))Mamy "pakt o nieagresji" i nawet współpracujemy przy realizacji róznych akcji edukacyjnych o ekologii i przyrodzie. Szczęśliwie "nasze" koło łowieckie działa zgodnie ze wszystkimi przepisami a łowczy jest raczej w porządku. Ale początek naszej znajomości był, mówiąc enigmatycznie, burzliwy...
Aniu - nie mogę komentarzy u Ciebie zamieszczać. Wywala mnie. Ale jestem, czytam i zaglądam:-))) Owieczko - kiedy nowy wpis?!
Oby raki błogi spokój panował u Was długo ..Tak pies piękny i fotogeniczny :)) . OJ tęsknimy za wiosną i słońcem.Pozdrawiam i cieszę się Waszym ciepłem domowym :))
Asiu i Wojtku, i tak na wsi powinno być! Co tam na wsi; tak wszędzie powinno być! Ludzie i zwierzaki, i drzewa, i każdy kwiatuszek najmniejszy - w dobrej komitywie. Może gdzie w kosmosie jednak jest taka planeta?
Masz fajnie
Sunviva - napisz do mnie na maila: tess8@op.pl - chętnie poopowiadam o małych bernusiach:-))) Uwielbiam tę rasę. To wspaniałe psy!
tęsknię za odrobina lenistwa ,cudnie tu u Ciebie na blogu
i zakochałam się w Twoim psie :-)
zapraszam do mnie ,jeśli tylko znajdziesz chwilkę
http://ogrodmowi.blogspot.com/
Widzę, że wszyscy na blogach pokazując swoje koty zaznaczają, że "nie są zabójcami ptaków". Chyba wszyscy ostatnio czytali ten sam post ;)
Dobrze, że macie ciepło w domu i aby do wiosny :)
Pozdrawiam, Tomek.
To prawda - lepiej na wszelki wypadek się zastrzec, bo już się nam z kocią bandą oberwało za morderstwa w ogrodzie. Przy czym słowo daję, że większość ptaków nie łapie - a Bęcek - no cóż... latem mieliśmy pień jabłoni owinięty blachą nierdzewną, żeby się do gniazda grzywaczy nie dostał...
Pozdrawiam zwrotnie
Asia
Jak miło że u Ciebie wszystko w porządku , cała rodzina wypełniona radością i szczęściem nawet zwierzęta te uczucia wyraźnie pokazują i zadowolenie z gospodarzy domów . Gorąco pozdrawiam .
Prześlij komentarz