Niedziela zaskoczyła nas piękną pogodą. Postanowiliśmy wykorzystać okazję ( i słusznie, bo dzisiaj znowu chłodno i pochmurno ) i wybrać się na kolejną, żuławską wycieczkę. Tym razem drogi powiodły nas śladami Mennonitów na Żuławach Malborskich. Kim byli Mennonici zapewne wiecie, a jeśli nie to już szybciutko piszę. Mennonici przybyli na Żuławy w połowie XVI wieku. Zmusił ich do tego brak akceptacji dla wyznawanej przez nich religii w ojczystych Niderlandach. Mężczyźni wyznania mennonickiego odmawiali udziału w walkach ponieważ ich wyznanie na udział w walce zbrojnej nie pozwalało. Przygarnęła ich tolerancyjna podówczas Polska. Osiedlili się głównie na Żuławach bo tutaj tereny były podobne jak w ich ojczyźnie. Żyli we wspólnotach religijnych, a życie ich było skromne i wypełnione pracą. W czasach, gdy większa część Żuław przeszła pod władanie Prus, Mennonici opuścili swoje domy i gospodarstwa i powędrowali dalej. Pozostały po nich domy podcieniowe, zagrody w typie olęderskim i...system melioracji wodnej na całych Żuławach.
Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy w Jegłowniku - wsi nieopodal Elbląga. Przywiodła nas tam wieść o imprezie pod hasłem " Żuławskie święto sera" czyli "Mennonickie reminiscencje". Były sery do degustacji i kupienia, był pokaz wytwarzania sera topionego prowadzony przez mistrza serowarstwa Krzysztofa Jaworskiego, była zupa serowa gotowana przez gospodynie z Oleśna wedle przedwojennej receptury. Było też mnóstwo innych atrakcji. Potem pojechaliśmy dalej. Drogą obsadzoną po brzegach drzewami, wiodącą wśród pól dojechaliśmy do niewielkiej wioski Wikrowo. Tam, na skraju wsi jest stary, mennonicki cmentarz. A właściwie to, co z niego zostało. Zachowało się kilka stelli, dzieci z miejscowej szkoły opiekujące się nekropolią z pomocą dorosłych mieszkańców nieco uporządkowały teren ale i tak gdy spojrzy się na potężne drzewa wyrastające z nagrobków - żal patrzeć. Ale dopiero na widok walących się i niszczejących domów podcieniowych prawdziwy żal ściska serce. Zobaczcie sami...
Ruiny domu podcieniowego w Kławkach
Jeszcze na przełomie lat 2008/2009 dom stał. Zdjęcie pochodzi ze strony: http://lestat.salon24.pl/303844,deprecha-na-zulawach-tam-mnie-nie-bylo-klawki i mam nadzieję, że autor mi wybaczy opublikowanie tutaj tego zdjęcia.
A teraz po prostu ruina. Jeszcze chwila i z pięknego niegdyś domu nie zostanie nic. Dom w Kławkach był ( i nadal jest ) wpisany do rejestru zabytków. Ma właściciela. To niezamożni renciści. Chcieli zabezpieczyć budynek, jednak nie stać ich było na prowadzenie remontu zgodnie z wytycznymi konserwatora. Efekty widać na zdjęciach.
Tam już nie ma co ratować...
Podcieniowy dom w Kleciu szansę jeszcze ma. Mimo, że jego stan też jest opłakany. Ale stoi, ktoś w nim mieszka, jest tam świetlica wiejska i może zdarzy się cud i znajdą się pieniądze chociaż na najpilniejsze prace.
Nawet na tabliczce z informacją o wpisaniu domu na listę zabytków widać upływ czasu. Bardzo widać...
Ale sama wieś jest zadbana,
No i w Kleciu znaleźliśmy dom, który bardzo przypomina nasz. Podobna bryła, układ, sposób budowy. Tam zachowały się okiennice i nie ma dobudowanych ganeczków, ale jestem przekonana, że na początku swego istnienia nasz dom wyglądał właśnie tak:
A teraz wracamy do Jegłownika i na święto sera.
Czy dziwi fakt, że były tam współczesne Mennonitki? Może nie do końca prawdziwe, ale stroje nawiązywały do tych jakie przed wiekami nosiły mieszkanki tych ziem.
Stoisko Oleśna - jak widać, też w odpowiednich strojach. Zupa serowa była powalająca ( muszę wycyganić przepis...)
Serowarzenie
Kościół w Jegłowniku powstał około 1640 roku. Jest piękny w swej prostocie. Zadbany, pomalutku odrestaurowywany...
I koniec na dziś, bo jak to ostatnio bywa blogger nie pozwala zamieścić już ani jednej fotki. Zatem cdn...
28 komentarzy:
"Sponsorem" niedzielnych wycieczek był Jegłownik :P bo kilka osób odbyło takie wycieczki, właśnie przez to Święto Sera ;P
,,Przygarnęła ich tolerancyjna podówczas Polska'' Zastanowiło nas Asiu to zdanie. Pewne kręgi z wielkim wysiłkiem i sporą skutecznością starają się wmówić od kilkunastu lat Polakom brak tolerancji. Wystarczy popatrzeć na statystyki Europejskie aby zobaczyć że na listach zachowań nie tolerancyjnych (wyjątek stanowi pedalstwo) jesteśmy na szarym końcu europy :) Jedynym miejscem gdzie wspólnoty Mannonickie się ostały jest USA i n.p. Boliwia do której tak Mennonici jak i Amisze uciekali również ze Stanów Zjednoczonych przed NIETOLERANCJĄ i do dziś na ziemi Boliwijskiej żyją. Mennonici to Kościół Chrześcijan Reformowanych w zasadach religijnych i obyczajach troszkę podobny do Amiszy których wszyscy troszkę bardziej znają.
Piękne zdjęcia dokumentujące smutną Polską rzeczywistość.
Serdecznie Was pozdrawiamy :)
Fajna wycieczka też bym czasem pojechała bo choć jestem domatorką to od czasu do czasu pozwiedzać lubię niestety w tym życiu to nierealne bo prawa jazdy nie mam i nie zrobię i mój mąż też...No chyba ,że zmienię męża...
Ale fajnie. Chałupy śliczne, szkoda, że ludzie porzucają je na rzecz nowych domów. Pozdrawiam
Janusz - z tolerancją jak w naszym kraju nie jest źle. Chociaż zdarzają się paskudne wybryki jak chociażby podpalanie drzwi mieszkań Romów w Białymstoku, pobicie czarnoskórego lekarza parę lat temu w Elblągu, czy ewidentna dyskryminacja romskich dzieci w wielu szkołach. Ale historia kołem się toczy i po czasach tolerancji przychodziły czasy zamordyzmu.
Agata - to rowerkiem! Też fajnie:-)))
Marta powiem organizatorom. Ucieszą się!
Widzę, że nie tylko Wam niedziela upłynęła pod znakiem sera. ;-)
Fajna wycieczka, ale domów rzeczywiście bardzo żal, krew mnie zalewa jak widzę zwykły dom z czerwonej cegły z dwudziestolecia między wojennego, który niszczeje, a co dopiero takie cuda... Mam nadzieję, że znajdą się pieniądze na remont.
Też mam problem z dodawaniem zdjęć, ale zauważyłam, że jak załaduje się je jeszcze raz, to wtedy wskakują.
Pozdrawiam Was cieplutko i mam nadzieję, że kiedyś zapuścicie się jeszcze dalej i nogi (koła ewentualnie), zaprowadzą Was w nasze rejony, przecież nie tak odległe.
Na temat Cyganów w Polsce a w szczególności dzieci w szkołach Polskich mogli byśmy rozmawiać godzinami.Od lat Cyganie to mój bzik, ale też koligacje rodzinne:) zajmuję się nimi nie tylko od strony folklorystycznej ale również historycznej, socjologicznej...Jak się kiedyś skusicie aby do nas ponownie zawitać będziemy mogli pogadać o Cyganach (dodam nie skromnie że moim mentorem i nauczycielem w temacie Cygańskim był i jest Adam Bartosz :)
Ściskamy was mocno :)
Mam nadzieję, że będzie okazja do pogadania - zobaczymy gdzie nas dobre Bogi w tym roku zaprowadzą:-))) Ja w dzieciństwie mieszkałam w sąsiedztwie rodziny romsko-polskiej. Tata mojej przyjaciółki był muzykiem w kapeli cygańskiej. Więc miałam okazję poznać troszeczkę obyczaje i kulturę Romów, a sentyment do muzyki pozostał mi do dziś.
Uściski załączam!
Asia
Natalia - mam nadzieję, że nareszcie uda nam się spotkać... A może Wy będziecie w naszych okolicach?:-)))
Jakie piękne budynki. Szachulec jak koronka finezyjny. Szkoda że niszczeją. Pozdrawiam.
Oj, to prawda, że budynek jak koronką zdobiony, majstersztyk absolutny!
I jeszcze chciałam dodać, że mam obiecane odwiedziny w czerwcu, na święto 100 lat Ogrodu Róż - czekam niecierpliwie na realizację! :D
Sosenko postaramy się:-))) Jednakowoż istnieje możliwość, że skuszę się na odrobinę stabilizacji w postaci stałej pracy. Ale potencjalny, przyszły pracodawca zgodził się na wolne na wyjazdy na reportaże jakby co:-)))
piękna i pouczająca wycieczka...
często oglądam programy satelitarne o Mennonitach
Z tym konserwatorem jest coś nie tak, tyle domów niszczeje, właśnie ze względu na zawyżone wymagania, a sam konserwator pomoca finansową nie służy... Lepiej nie zgłaszać nic do rejestru...
Znam te domy, kilkanaście lat temu objeździłam tę trasę na rowerach, wydaje mi się że nawet poznaje dom nr 1 :( Niestety one są naprawdę spore i nawet zwykła wymiana dachówki, bez udziału konserwatora jest kosztowna. Niestety niszczenie zabytków w naszym kraju nie dotyczy tylko tego tematu. Rozwiązaniem na pewno byłyby dopłaty i nawet są na to pieniądze z funduszy inwestycyjnych , ale wszędzie tkwi haczyk i nie każdego stać na spory kredyt ...Tym bardziej jestem pełna podziwu dla właściciela zamku w Bobolicach, że przebrnął przez konserwatora i chociaz znajdują się malkontenci ,to z zasikanych ruin zrobił piękny odbudowany zameczek, a i stare , historyczne części murów są wyeksponowane i zabezpieczone do oglądania dla przyszłych pokoleń. Ten sam właściciel zabezpiecza teraz zamek w Mirowie z tego co wiem, chociaz tego drugiego nie planuje odbudowywać. Swoją droga może to fajny temat na reportaż ?
Piękna wycieczka. Uwielbiam takie miejsca. Serdecznie pozdrawiam.
Domy powalają urodą i stopniem zniszczenia.Oby szybko znalazł sie ktoś zamożny.Mennonitami muszę się bliżej zaintersować, bo przysiółek naszej wsi nosi dopisek Olędry- chyba nie bez powodu:)
Szkoda, że to piękne dziedzictwo materialne niszczeje.
Ależ żal tych pięknych domów...
Dzięki za dokumentację, niedługo nie będzie co dokumentować.
Z przyjemnością odbyłam z Wami tę wycieczkę. Przykro patrzeć na walące się domy. Niestety, wbrew pozorom, wciągnięcie do rejestru zabytków nie jest metodą na uchronienie domu, a czasem nawet uniemożliwia jego zachowanie. Nie bez przyczyny nie zgodziłam się na wciągnięcie swojego domu w rejestr. Mamy chore przepisy. Skoro zmusza się właścicieli zabytkowych obiektów do przestrzegania procedur, powinno się im finansowo pomóc przy remoncie zgodnym z wytycznymi konserwatorskimi.
Tak smutek ogarnia na takie obrazki..taka architektura to coś nowego dla moich oczu . Domek z okiennicami to wypisz wymaluj Podlaskie klimaty . Święto sera cudna sprawa..ta zupa serowa muzi być pyszna , masz przepis ? Pozdrawiam serdecznie .
Ano, historia się toczy, a tego, czego już nie ma - szkoda. Czytałem ostatnio o olędrach nad Bugiem - tam gdzieniegdzie jeszcze można spotkać taką rodzinę lub przynajmniej nowych właścicieli starych domostw, którzy zachowują pamiątki.
Pozdrowienia ze Wschodu (subiektywnie rzecz ujmując :))!
U nas też jest skupisko domów mennonickich, aż 7 sztuk we wsi, jedna w bardzo dobrym stanie. Obok mamy Chrystkowo gdzie stoi prawdziwa perełka dom z podcieniami. Na naszym siedlisku też mieszkali kiedyś Mennonici. Pozdrawiam:)))
O takie zabytki powinno się dbać i nie pozwolić aby umarły śmiercią naturalną. To przykre w Polsce wiele jest takich budynków, wspomnień - dlaczego tego nikt nie zatrzyma, nie odnowi - to historia i pamiątka.
Bardzo mądry i ciekawy artykuł ciepło pozdrawiam.
Witaj.Cudowny blog,przecudowna wycieczka pokazana przez piękne zdjęcia,Jestem zachwycona,pozdrawiam z Dobrych Czasów.Jola
ehh te domy podcieniowe.. ehh..
gdybyśmy nie kupili przysłupa, pewnie szukałabym sierotki do przygarnięcia na Żuławach. a jeśli chodzi o jakiekolwiek dotacje na remont zabytków najpierw trzeba się o nie zacząć starać, żeby móc mówić, że nigdzie nie dają. na Dolnym Śląsku już od kilku lat przysłupy dostają dotacje od Marszałka i Ministra Kultury. może warto próbować.. trzeba pobudzić Żuławy do działania! te domy są tak śliczne i wyjątkowe, że będzie wielką stratą ich zniknięcie z krajobrazu.
pozdrawiam
[i]
Bardzo ciekawy post, aż chce się to zobaczyć na własne oczy.A z zabytkami w naszym kraju wszyscy widzimy jak jest i to przykre, bardzo. Pozdrawiam Monika
Piekne te stare budowle, chociaż rozsypujące się. Mają swoją historię i klimat.
Bardzo ciekawy blog.
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz