Warsztaty serowarskie i chlebowe w Stajni Rudej Wiedźmy zaplanowane, produkty zamówione, miejsca porezerwowane i teraz tylko czekamy niecierpliwie 22 marca. Ale nie czekamy bezczynnie! Kolejne warsztaty odbędą się na Podlasiu, krainie, która kocham i zawsze wracam tam z radością. Zaprosiła nas Małgosia Ostapowicz do swojego Leśnego Dworku w Kryłatce . Tym razem oprócz wyrobu sera i wspólnego wypieku chleba zajmiemy się też odkrywaniem tajników podlaskiej kuchni. Musicie bowiem wiedzieć, że Małgosia ma smak absolutny i uchodzi za mistrzynię wyczynów kulinarnych. Ponieważ Święta Wielkanocne zbliżają się wielkimi krokami zajmiemy się tradycyjnymi, podlaskimi smakołykami przygotowywanymi na Wielkanoc. Na pewno będzie słynna baba z bakaliami. To Małgosia mi zdradziła. Jak zdradzi jeszcze jakieś elementy tej kulinarnej niespodzianki - szepnę Wam słówko:-))) Rozwija się też idea warsztatów chlebowych. Czy wyobrażacie sobie jak to jest upiec chleb tak od początku do końca? Co jest początkiem? Zmielenie zboża w kamiennych żarnach. Krzysiowi Jaworskiemu, naszemu mistrzowi od serów udało się zdobyć historyczne, kamienne żarna domowe. Kiedyś pewna pani opowiadał mi, że jak była małą dziewczynką, gdy chleb się kończył mama wysyłała ją do spiżarni, mówiąc - idź córcia, zmiel ziarna na mąkę. I córcia biegła w podskokach aż jej podrygiwały cieniutkie warkoczyki, przyklękała na drewnianej podłodze spiżarni i przez kilkanaście minut mieliła ziarna, by mama mogła nastawić ciasto na chleb. Jasne, że na co dzień dziś tego nie robimy. Kupujemy mąkę ( lepszą, albo gorszą, my staramy się zamawiać z dobrych młynów ). Ale cała reszta pozostała taka jak przed wiekami. Nawet jeżeli w wyrobieniu i wyrastaniu ciasta pomaga nam maszyna do chleba, albo wymyślny robot kuchenny i tak sedno pozostaje takie samo. Ciasto chlebowe rośnie, bo rodzi się w nim życie. Pachnie. Potem naszymi dłońmi kształtujemy bochenek, a ostatni etap to już czysta poezja. Zapach pieczonego chleba w domu nie da się porównać z niczym. I teraz wyobraźcie sobie taką świeżutką, pachnącą pajdę posmarowaną masłem. Ale nie takim ze sklepu. Prawdziwym masłem, zrobionym własnoręcznie z zebranej przed robieniem serów śmietany. To zajmuje tylko parenaście minut! Czy znacie smak prawdziwego masła? Nie? To zapraszam do Kryłatki!
Zgłoszenia: joanna.wlodarska@onet.eu
tel.kom: 505-061-237
Link do Wydarzenia na Facebooku Warsztaty serowarskie
Lesny Dworek w Kryłatce. Tuż za domem jest las...Bajka, nie?
Jedna z odmian ziołowych serów:-)))
Małgosine pasztety i rolady...
Będzie się działo!
P.S. Mamy borsuka tuż obok siedliska!!!!
12 komentarzy:
Asiu ale ta Pani od mielenia miała wyobraźnię :D albo wyszła z założenia że Ty nigdy żaren nie widziałaś, a już na pewno nigdy nie próbowałaś nimi mielić. Nie robi się tego na klęczkach. Wszystkie stoją na stojaku aby pod lejek można było naczynie na mąkę podstawić no i koło w żarnach aby ruszyć to dorosły człowiek (osiłek)musi się na prawdę dobrze przyłożyć.Zmielenie powiedzmy kilograma mąki to dobra godzina a odsianie (bo z grubsza odsiewało się otręby)to jeszcze trochę. Więc z tą panią to jak z wędkarzem co to zawsze łowi TAAAAkie ryby :))
Pozdrawiamy Was serdecznie
Janusz,wspomnienia mają to do siebie, że z biegiem lat różowieją i zachowują się tak, jakbyśmy chcieli.Tak, żeby było pięknie cofnąć się myślą do dawnych lat. I czasami różnią się nieco od rzeczywistości. Tak czy inaczej i we wspomnieniach i w rytuałach jest magia. Pozwólmy na to. Rzeczywistość nie musi być tylko szara i mozolna. Radości życia Wam życzę!
Asia
Dzięki Asiu u nas pachnie coraz bardziej wiosną więc i radości nie brakuje, tak w ogóle to my jesteśmy bardzo optymistyczni i weseli:))) Uwielbiamy magię wspomnień z wiekiem chyba coraz bardziej :)))
Jeszcze raz serdeczne myśli Wam ślemy :D
Takie smakowitości pyszności,
ależ Wam zazdroszczę :-)
super tutaj u Ciebie :)
niby z Podlasia jestem ... na dodatek wielkim ... serojadem ale chyba za daleko...
hm... pyszności widzę
Joanna, pomyśl, kochana, pomyśl:-))) Z doświadczenia wiem, że to jak bakcyl. Zobacz - pojechałam sobie na reportaż, na jedne warsztaty serowarskie. Potem były warsztaty następne, potem zorganizowaliśmy je u nas, a teraz...właśnie "odstaje się" 10 litrów mleka, zeby zebrać z nich rano śmietankę ( będzie i masło i smietana ), a potem zrobię 2 kg sera i ricottę. I nikt w domu nie chce już jeść sklepowych serów...
A.
Pysznie, a na jaźwca się zasadźcie, może jaką fotę się uda strzelić?
pozdrówki
Nic tylko życzyć miłej zabawy!
Piękny i smaczny post pozdrawiam wiosennie
klik
mmm jakie smakołyki tutaj u Ciebie, aż ślinka cieknie ! :)
Cześć, bardzo przyjemnie tu na twoim blogu, świetny wpis, bardzo pięknie się go przegląda, zapewne odwiedze twojego bloga jeszcze nie raz ponieważ bardzo jest wciągający w przeciwieństwie do wielu nowych blogów - Pozdrawiam Weronika :)
Prześlij komentarz