wtorek, 18 listopada 2014

Włóczęgostwo i Liebster Blog Award


Nasze włóczęgostwo sięgnęło ostatnio szczytu. A właściwie moje, bo jednak Wojtek spędza w domu nieco więcej czasu, pracując nieco bardziej stacjonarnie, bo przy komputerze. Kto zaglada czasem na nasz profil na fb, ten wie - śmigamy po Polsce z warsztatami i pokazami, a ja dodatkowo udzielam się w ramach naszego Stowarzyszenia "Dwie Wsie" i szkolę się intensywnie, bo wiedzy nigdy dość, a przed nami nowe fundusze, które będzie można dla wsi pozyskać. Tak się jakoś złożyło, że kilka razy przemierzałam podczas minionych dwóch tygodni Warmię i Mazury, docierając aż na Podlasie do Biebrzańskiego Parku Narodowego. I wiecie co? Kocham te krainy. Uważam, że w tych lasach, nad jeziorami, w tych polach, łąkach i niebie jest magia najprawdziwsza. Bo momentami piękno po prostu zapiera dech. Niby znane trasy, niby jeździ się na Mazury od lat, a jednak za każdym razem odkrywamy coś nowego i fantastycznego. I gdybym miała " ładny kawałek grosza" dwie "rzeczy" mogłyby wyciągnąć mnie z naszego uroczego, żuławskiego grajdołka - albo dom na francuskiej prowincji z własną winnicą ( no, co poradzę, kocham Francję:-))). Ewentualnie mógłby to być dom na włoskiej prowincji, ale też obowiązkowo z winnicą, bo do Italii też mam słabość ). Druga taką " rzeczą" byłby malowniczy dom z duszą z własną linią brzegową nad mazurskim jeziorem. Bo u nas jest pięknie i kocham Żuławy, ale ten zapach znad jeziora i lasu, widok na wodę i mazurskie klimaty działaja na mnie niemożebnie.
Pozostajemy jednak w sferze " co by było gdyby" i na razie na Mazurach bywam - na szczęście często:-)))
A co u nas?
Zimno. Listopad jednak postanowił ujawnić swoje prawdziwe oblicze, zrobiło się wietrznie, ciemno i słotnie. Na szczęście w domu jest milusio i przyjemnie, bo Wojtek na miejscu i nie ja w piecu palę, bo jak wiadomo nie mam w tej dziedzinie większych sukcesów... Od kilku dni jesteśmy pozbawieni bieżącej wody - przebił się balon w hydroforze i coś tam padło. Zanim nowy balon dotarł kurierem, zanim ustaliliśmy, kiedy może przyjechać Szwagier - cudotwórca celem naprawy ustrojstwa - trzeba wozić wodę ze źródełka. Dość uciążliwe, ale da się żyć. Chociaż z tęsknotą wypatrujemy chwili, gdy po odkręceniu kurka poleci dziarsko strumień wody. Człowiek to się jednak do cywilizacji przyzwyczaił...
Poza normalną robotą zakończyliśmy część projektów w "Dwóch Wsiach", ale o tym napiszę za chwilę na drugim, tym wiejsko-stowarzyszeniowycm blogu.
 A teraz już Liebster Blog Awards
Tę zaszczytną nagrodę otrzymaliśmy od Niki z bloga Francuskie ( i inne) notatki Niki. Bardzo dziękujemy i już odpowiadam na pytania.

  1. Jaki byl najwyzszy szczyt, na ktory sie wspiales/-las? 1583 m npm - Czarny Staw pod Rysami. Mimo lęku wysokości dotarłam tam i zachwyciłam widokiem. Z zejściem miałam mały problem, ale dałam radę...
  2. W jakich jezykach potrafisz porozumiewać się podczas podroży? - Generalnie po angielsku, ale jakoś tak nigdzie nie mam trudności komunikacyjnych. Szybko " łapię" słowa i sposób mówienia tam, gdzie jestem i jakoś tak " leci". W Chorwacji przegadałam z pania na kwaterze ładnych parę godzin w mieszance rosyjskiego i angielskiego:-)))
  3. Czy wiesz w przyblizeniu ile odwiedziłeś/-las juz panstw? - Niewiele, bo włóczę się głównie po Polsce. I tylko w Europie.
  4. Czy wiesz w przybliżeniu ile lotow odbyles/-las w ciagu ostatnich 12 miesiecy? Zero. Ale przejechałam nie wiem ile km siecią naszych malowniczych dróg:-)))
  5. Twój największy projekt podróżny na najbliższe 10 lat? Wyprawa szlakiem francuskich winnic. Zamierzamy, planujemy i może w końcu się uda:-))
  6. Czy pamiętasz na czym byles po raz pierwszy w zyciu w teatrze? Kot w butach!!! Miałam jakieś 3 latka:-))
  7. Koncert twego życia? Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo każdy koncert jest inny. Koncert moich marzeń - Andrea Bocelli. 
  8. Czy płynąłeś -las statkiem morskim lub rzecznym? A jesli nie to czy planujesz kiedys sprobowac? O tak! Wielokrotnie - przez Bałtyk z Gdańska na Hel, po Zalewie Wiślanym z Elbląga do Tolkmicka lub Fromborka, na Morzu Śródziemnym z Grecji do Włoch, no i na żaglach - zarówno na jeziorach, jak i na morzach - bałtyckim i śródziemnym. Rzeki jakoś mniej mnie kręcą w tej materii, ale płynęłam motorówka po Kanale Elbląskim :-)))
  9. Jakie było najbardziej oryginalne danie, które miałeś/-las okazje kiedykolwiek zjesc? Hmmm - nie wiem. Żabie udka? 
  10. Kim marzyło ci sie zostac w młodości? Marzenia były zmienne, w zależności od pasjonujących mnie w danym momencie bohaterów literackich. Chciałam być np. fizykiem po lekturze powieści sf ( mało prawdopodobne, bo nauki ścisłe nie są moją mocną stroną ), albo weterynarzem, albo biologiem, albo pisarką, albo podrózniczką. Ale zawsze wiedziałam jedno - nie może być nudno! Bo szkoda życia.
  11. Kiedy ostatnio zdarzyło ci sie byc offline przez ponad dobe? W zeszłym tygodniu. Podczas wyjazdu. Dałam radę!

7 komentarzy:

krystynabozenna pisze...

Gratulacje za nominację :-)

Lubię ruch , a na razie musze siedzieć ...
Zazdroszczę pozytywnie tyhc wyjazdów :-)

Unknown pisze...

Dziękuję:-)) Wyjazdy lubię bardzo, ale ostatnio byłam już trochę zmęczona.

Kretowata pisze...

dawno Cię tu nie było... Chyba myślami Cię ściągnęłam...

Unknown pisze...

Bo ja ledwo zyje ostatnio...

Aga Agra pisze...

gratuluję nominacji...

Natalia z Wonnego Wzgórza pisze...

Musi być trochę tej słoty, żebyśmy później cieszyli się bardziej z wiosny :) - taka głupia złota myśl mi wyszła. Poważnie to nawet mnie cieszy ten smutny listopad.

Anonimowy pisze...

Hej, świetny ten blog. Podziwiam cię, że weszłaś na 1500 mimo lęku wysokości. Ja w tym roku przekroczyłam barierę 2000 metrów i też było ślicznie. Generalnie zima idzie, pojechałabym w góry ale mnóstwo pracy mam, musze skończyć tworzenie strony internetowej. Skoro się podjęłam to skończę. Już niedużo mi zostało, więc luzik.