czwartek, 10 grudnia 2009

Jed




Kiedy we wrześniu za Tęczowy Most odszedł nas Czoperek w domu zapanowała pustka. Milunia mimo swojego adhd snuła się z kąta w kąt, Tośka i reszta kotów szukała futra do wtulenia, a nam potwornie brakowało spokoju Czoperka, jego miłosci i oddania. Wytrzymaliśmy dwa miesiące. Gdy na forum miłośników ras szwajcarskich pojawiła się informacja, że domu poszukuje czteroletni Jed nie wahaliśmy się ani chwili. Wsiedliśmy w samochód i pojechaliśmy do Warszawy po Psa. Pies okazał się ideałem berneńskiego charakteru. Łagodny, zrównoważony, spokojny i potężny. Przez pierwsze dwa dni nie działo się nic. Trzeciego dnia Jed odmówił jedzenia - pomyśleliśmy: tęskni. Kiedy jednak wieczorem zaczęły się wymioty już wiedzieliśmy, że dzieje się coś niedobrego. W niedzielny poranek pomknęliśmy do lecznicy. Badania krwi i diagnoza: bebeszjoza. Jed przyjechał do nas z pasażerem na gapę. Kleszcz był wielki i sprytnie ukryty na łokciu przedniej łapy. Bebeszja zdążyła się rozpanoszyć w organiźmie. Zaawansowana niedokrwistość, małopłytkowość i mocznik we krwi w zastraszającej ilości. Walczymy od 10 dni o każdy jego dzień. Codziennie kroplówki, zastrzyki, leki na niewydolność oddechową. Nie chce jeść, niewiele pije i tylko patrzy. Jakby myślał : kurczę, co się ze mną dzieje. Trzymajcie kciuki za Jeda. Bo póki życia, póty nadziei.

10 komentarzy:

Magoda pisze...

Trzymam Asiu! Trzyma mocno! Kuracja musi się udać!
Pozdrawiam serdecznie!

Sarenzir pisze...

Witajcie! Czytam Was od jakiegoś czasu .Mocno trzymam kciuki za Jeda!! Bardzo mocno!!

Artur pisze...

Wyjdzie z tego! Musi wyjść!! Nie dopuszczam innych myśli
Wierzę całą sobą...

joanna pisze...

Artur to mój syn, był zalogowany i komentarz poleciał ;)) Myślę, że gdyby wiedział o Jedzie też wierzyłby w jego wyzdrowienie :)

Wśród naszych znajomych ogonków udało się wyjść z podobnie złej kondycji - małej suczce, leczonej ponad miesiąc. Dzisiaj jest okazem zdrowia i radości. Tak też będzie z Waszym bernisiem :))
Głaski i drapki na pocieszenie od całej naszej rodzinki :)
A Wy trzymajcie się!

Anonimowy pisze...

Dzis weszlam pierwszy raz na tego bloga.
Zobaczylam zdejcie i pomyslalam: co za piekny pies! i jakie madre ma oczy!
A potem przeczytalam wpis i zrobilo mi sie tak smutno...
Ale tez wierze, ze nie po to do was trafil zeby znow odchodzic...
Trzymam kciuki, zeby wszystkobylo dobrze!

Grazyna

niewinny czarodziej pisze...

Mili ! Razem z leonem , Pepe i zielonooką Borką jesteśmy z WAMI ! Bedzie dobrze . MUSI !!!!

domowa kurka pisze...

trzymam kciuki...mocno...

Magoda pisze...

Nie mogę się do Ciebie dodzwonić Asiu. Według umowy donoszę, że w Bieszczadach już jest śnieg.
Pozdrawiam!

Marta pisze...

Trzymamy kciuki z całych sił - calym sercem jesteśmy z wami i Jed'em! musi być dobrze!

Niewinny czarodziej pisze...

Jakie wieści ?