Tak, tak. Po 4 latach ( ku zadziwieniu naszych Sąsiadów i Przyjaciół ) nasza gmina " strzeliła" nam drogę dojazdową do domu! Co prawda droga z nagła urywa się w połowie ale nic to. Ten kawałek to pikuś. Pierwotnie udało się uzyskać w gminie tyle, że z płyt miało powstać przedłużenie drogi do zakrętu w stronę naszego siedliska ( tyle było płyt). Podczas prac " troszkę " popadało uradziłyśmy więc z naszą Radną, że zaprosimy Panią Wójt na inspekcję drogową, żeby naocznie mogła stwierdzić jak idą roboty i...jaki będzie ich efekt, jeśli droga urwie się znienacka akurat w tym miejscu. Pani Wójt, na której ( tak myślę ) jazda Jeepikiem po rozmokniętych koleinach po zjechaniu z cud urody nowej drogi, zrobiła niezapomniane wrażenie, po krótkim namyśle orzekła, że... pieniędzy wystarczy na jeszcze kawałek. Do rowu odwadniającego po prawej stronie, i na mały rów po jednej stronie drogi, co by tak nie podmakało. Decyzję swą uzasadniła słowami: Pani Asiu, tyle pani robi dla wsi, że w uznaniu zasług zrobimy pani tę drogę". Radość nasza nie miała granic, jednakowoż ubolewamy, że czasu było niewiele, to i zasług nie starczyło na całość... Tym niemniej w razie roztopów i ulewnych deszczy nie jesteśmy już odcięci od świata i chwała za to naszej Pani Wójt i naszej Radnej, bez której o drodze moglibyśmy tylko pomarzyć.
A drogę wykorzystamy też w celach edukacyjnych. Zamierzamy bowiem urządzić u nas warsztaty serowarskie:-))) Skąd taki pomysł? Byliśmy na reportażu w fantastycznym miejscu. W Kukówce. Najpierw na warsztatach serowarskich prowadzonych przez najprawdziwszego Mistrza Serowara Krzysztofa Jaworskiego, a tydzień później, w weekend, na zdjęciach rodzinnych. Sery, które Krzyś uczy wyrabiać są tak dobre, że zamarzyły nam się warsztaty u nas, dla dziewczyn z naszych wsi. No i remontujemy kuchnię na gwałt, co by się serowarstwa pod fachowym okiem uczyć. Przecież nasze wsie to prawdziwe mleczne zagłębie! Trzeba to jakoś wykorzystać, nieprawdaż?
W pażdzierniku odwiedziliśmy jeszcze jedno bardzo ciekawe miejsce i fantastyczną osobę. Byliśmy mianowicie u Eulalii. Znacie Eulalię i Jej Fundację? Ta niesamowita dziewczyna 20 lat temu zajęła się pomocą naszym braciom mniejszym. W Zyzdrowej Woli, na Mazurach stworzyła dla swoich podopiecznych prawdziwy raj na ziemi. Szczególną pieczą Eulalia otacza konie. Te chore, niechciane, ratowane z transportów śmierci, ale w raju mieszkają też liczne psy, koty, kozy tudzież inna zwierzyna wszelkich gatunków. Wróciliśmy stamtąd naładowani dobrą ebergią, która teraz, w mrocznych dniach listopada trzyma nas nadal i pozwala robić swoje. Tylko przy Eulalii poczułam się "taka malutka". Bo czymże jest moja seteczka uratowanych kociąt i psów? To kropla w morzu potrzeb. A przy tym Eulalia jest przesympatyczną i ( jak zauważył Wojtek ) piękną kobietą, która spełnia się również jako mama dwóch ślicznych i bardzo rezolutnych dziewczynek.
Obydwa reportaże ukażą się zapewne za...rok. Bo sesje wyszły jesiennie, złociście i czrwieniejąco. A w najbliższym numerze " Sielskiego życia", już jutro będzie nasz reportaż z "Rancza Frontiera", od którego zaczęła się moja przygoda z robieniem serów. Bardzo jestem ciekawa, czy się Wam spodoba...
Ostatnie zbiory z ogrodu...
Aromatyczne i apetyczne:-)))
Kolorowe i zdrowe:-)))
Ciocia segreguje...
Ogród w jesiennej odsłonie:
Autostrada żuławska:-)))
Ciąg dalszy... Droga kończy się na wysokości drzewa...
Filipek w jesiennej odsłonie:-)))
Prace remontowo-sufitowe:-)))
A tu już migawki z FUNDACJI ZWIERZĘTA EULALII
I jeszcze jedno:-)))
To tyle na razie:-)))
41 komentarzy:
Witaj Asiu długo kazałaś czekać na swój post , warzyw świeżutkich Wam nie zabraknie , droga dobrze ją mieć , a z serami świetny pomysł pewno będzie bardzo popularny bo któż nie chciałby umieć robić pysznych serów .
A na Sielskie Życie czekam od września bo jutro będzie też reportaż o Zosi i Januszu z ich cudownymi Alpakami :)
Pozdrawiam wtorkowo i cieplutko Ilona
:))))))))))))))))))))) a ja zaczytuje sie w książce nabytej w fundacji Eulalii z wierszami B. Borzymowskiej, zaczytuje sie i ryczę w głos !!!!!!!!!! namawialam też na swoim blogu do kupna książki ale czy ktos skorzysta to juz insza inszość :)
moja wieś jest faktycznie starsznym krowim zagłębiem - jedna krowa jest !!!!!!!!!!
O rety ale się dzieje...i wcale nie listopadowo tylko jakoś wiosennie. Pamiętam Eulalię jeszcze sprzed doby internetu...ależ ma dziewczyna serce wielkie, podziwiam. Muszę kupic to wydanie sielskiego...i konie i alpaczki..ech marzenia moje. A warsztaty serowarskie...no wymiękłam, dlaczego na Podkarpaciu się nic nie dzieje...i czemu ja muszę mieć do wszystkiego daleko.
Dawno, w jakiejś gazecie czytałam o Eulalii, piękna dziewczyna o pięknym sercu; już nie będzie Cię spychać, Asiu, do rowu na rozmiękłej drodze, dobry i ten kawałek; a ja dziś zakisiłam kapustę na zimę, ze swoich 5 główek, pietruszkę coś zjadło od spodu, a nać wciągnęło w puste miejsca; pozdrawiam serdecznie.
Jeżeli Eulalia jest tą ze zdjęcia to istotnie jest śliczna. I ma wielkie serce. Chętnie spróbowałbym waszych serów, takie swojskie są przepyszne. Ślicznie tam u Was. Ściskam. pa
Matko, jak Ciebie dawno nie było, dobrze że jesteś i piszesz:)
Bo ja zarobiona jestem i na pisanie dla rozrywki już mi czasu nie wystarcza:-))) Ale spróbuję się poprawić:-)))
Piękna autostrada!!! Miło jest być docenionym. Z tymi warsztatami serowarskimi to świetny pomysł, może zorganizuję takie u nas. Pozdrówka:)))
P.S.
U mnie mają drogę robić w listopadzie, trzymaj kciuki, żeby im się nie odwidziało:)))
DROGA JAK MARZENIE!Podziwiam płody rolne, bo u nas tylko wiatr hula w piwnicy. Eulalię "znam" z "werandy czy inne go pisma, widziałam ją tez przy okazji reality show- uroda godna zapamiętania:)
Ser bym chętnie zdegustowała:)
Asiu - a nie mogłaś P. Wójt powozić swoim Jeepikiem po urwanej drodze w kółko?
Zatem musisz się bardziej postarać by zasłużyć na kontynuację i sfinalizowanie drogi do domu?
Zima Ci rzeczywiście nie straszna przy takich zapasach w piwnicy.
Energii i zapału zazdroszczę.
Trzymam kciuki za warsztaty.
Pozdrawiam serdecznie
Wow ale droga!!!
Macie piękne zbiory!
Też trzymam kciuki za warsztaty!!!
Pozdrawiam cieplutko!!!
Przecież Wy nie macie czasu na chandry. I tak trzymać! A fachowca w rodzinie zazdroszczę. Pozdrawiam
Boże... Czy na pewno mieszkacie na odległej wsi? Ruch, jak w godzinach szczytu na Wall Str. i w pobliskich budynkach w Nowym Jorku. Sądząc po waszym zaangażowaniu, to szanowna Pani Wójt powinna wybudować drogę od Zakopanego aż po Gdańsk i dorzucić jeszcze most do pobliskiej Szwecji ponad wyjątkowo spokojnym „Oceanem Bałtyckim”. Nie martwcie się, my wozimy gumowce w samochodzie, by w czasie pchania samochodu nie wybłocić sobie naszych niedzielnych gumowo filcowych oficerek, a my pod górkę, że hej. Ha... Pomimo wszystko podzielam Waszą „radość”. Czego zazdroszczę, to kontaktów i różnorodnych spotkań z ludźmi z pasją. My tu, jak na razie kultywujemy marazm w postaci rozpoczętych stu plus jeden projektów i żaden z nich nie jest dokończony. Sery.. robione na warsztatach w celach edukacyjnych? To musi być coś na pograniczu wybuchającego wulkanu i użyźniającej lawy. Czysta magia! Nie mogę dopisać jako projekt sto plus dwa, bo nawet gdybym żył jeszcze z tysiąc lat to i tak są małe widoki na realizację. Sielskie życie – a gdzie takowe jest? No, nie narzekam albo narzekam!
Serdeczności...
Byłam na blogu Waszego kota. Punkt widzenia kota trafia mi do przekonania. Obserwacje celne. Błyskotliwość i ironia. Trafność ocen znakomita. Aż żałuję, że nie jestem kotem!Ale pogadam z moimi kotami i zasięgne rady, co zrobić, by być bardziej kocią. Może coś wymruczą...Zresztą myślę, że mrucza o tym cały czas, tylko ja mam problem ze słuchem.
A propos drogi podprowadzonej prawie pod Wasze domostwo, to po pierwsze gratulacje a po drugie nutka zazdrości. My też mamy takie kamienisto-błotniste nie wiadomo co - zwane przez miejscowych drogą.I od lat mówi się o budowie asfaltówki. Pomarzyć dobra rzecz!
I jeszcze chciałam zapytać o pisanie w "Sielskim zyciu". Czy to internetowe czasopismo czy paierowe? Jak można je znaleźć, poczytać a moze i napisać tam cosik? Ciekawam!
Cieszę się, że znaleźliście naszego bloga i odezwaliście się. My nowi, Wy nowi (no już trochę mniej nowi niż my). Zawszeć to jest o czym pogadać!
Pozdrowienia i uśmiechy zasyłam oraz drapanie kociej bródki i szyjki zasyłam. Oraz jedno niby to miaukniecie dla tego Burego, mądrego kota....Mrauuu!
Miło Was gościć w naszych skromnych, internetowych progach drodzy Jaworowie:-)))
Ryszard od jakiegoś czasu zawiesił swoje pisarstwo. Nie ma czasu, bo dogląda cztery Barokowe Kotki, w tym dwóch swoich naśladowców. Pełne łapki roboty! A co do Sielskiego - jest to dwumiesięcznik, jak najbardziej papierowy ( w internecie jest tylko część zamieszczanych w piśmie materiałów ). Najbliższy numer powinien w punktach prasowych wylądować jutro, a link jest tutaj: http://www.sielskie-zycie.pl/prenumerata/index
Przeboje z naszą drogą opisywaliśmy nie raz - bo też i były takie dni, kiedy drogą nazwać tego bajora nie można było... Teraz to CYWILIZACJA:-))) Ale asfaltówki to bym nie chciała. Jak wieś to wieś:-)))
Pozdrawiam serdecznie
A.
Gratuluję drogi - niech Wam dobrze służy. Czytuję Wasz blog z przyjemnościom i muszę wyznać, że jednego Wam bardzo zazdroszczę - CIOCI ! Osoby, która zawsze jest, zawsze pomoże, zawsze doradzi. Pozdrawiam.
Wiedziałam, że z taką determinacją jak twoja Pani Wójt nie wygra. :)))
Zbiory piękne, nasze warzywa z pola też zebrane i w piwnicy poukładane. Selery i pietruchy natkowe posuszone, przetwory porobione. Tylko wciąż tyle milionów drobnych spraw codziennych, że nadal czasu nie ma na nic , ku naszemu szczeremu zdumieniu i rozczarowaniu! Pozdrawiam najserdeczniej!!!
No nareszcie!I to dubeltowe nareszcie, bo i droga i nowy pościk!!! Musicie sobie dla tej autostrady wybrać jakiś kryptonim typu A 2512 albo coś takiego;) "Sielskie życie" czytuję i prowadzę, a później także opisuję i tak koło literackie się zamyka;) Eulalii gorąco kibicuję i podziwiam za wieeelkie serce;) Ja też "tylko" uratowałam kilkanaście psów i kotów oraz jednego koguta (którego historię chyba opiszę u siebie osobno, bo ciekawa;) - co to jest w porównaniu z taką Eulalią! Ale dobrze, dobrze - niech ktoś zawyża normy, trzeba się będzie bardziej starać;) Pozdrawiam Was gorąco! żaden tam listopad nam nie straszny! A co tam "uwarzycie" na tych warsztatach to choć sfotografujcie dla mnie;)
Oooo produkcji serów to chciałabym się nauczyć. Pomysł fantastyczny.
Dobrze, że drogę macie... przy roztopach bez drogi to masakra. Pozdrawiam
O, taka sama "autostrada", jak u mnie i wierzby jakby moje...
Wspaniałe wieści, co jedna, to lepsza:-) Pozdrawiam i pędzę do Eulalii:-)
Ale kapustę masz piękną :-)
Porządna wiejska droga! Nie żadna tam asfaltówka dla miękuchów :)
Warsztaty serowarskie - niesamowity pomysł! Ty i Rogata Owca, potrafiłybyście poruszyć śpiącego pod Giewontem rycerza! Jednego tylko szkoda, że serów dojrzewających nie da się spróbować w czasie trwania warsztatów ... A może by je tak przechować w piwniczce / -kach i zorganizować spotkanie degustacyjne po miesiącu, dwóch?
Pozdrawiam i podziwiam!
Gratuluje tej wyczekiwanej drogi :)! Fakt paskudna pogoda tej jesieni nastała , miło popatrzec na te jesienne zbiory . Mam słabość do roślin korzeniowych i często robię z nich jesienne zupy . Oczywiscie artykuł przeczytam z przyjemnością .Pozdrawiam z zalanego deszczem Białegostoku .
zazdroszczę Ci tej energii ... u mnie z nią ostatnio słabo a aura wcale mi nie pomaga ...
nie ma jak swoje warzywa; widzę, że zbiór udany !
świetny pomysł z serami ...
pozdrawiam serdecznie
Ale macie fajnego rudego kota i wierzby nastrojowe przy nowej drodze. A te sery to kiedy macie zamiar robić ? Listopad to długi, mroczny miesiąc, w dodatku jest co roku. Powodzenia z remontami. Ł
Piękne zbiory, piękne ! Warsztaty serowarskie ro pyszny (!) pomysł. Zam świetną farmę pod Płockiem, która prowadzi Holender. Robi WSPANIAŁE sery kozie i krowie, prowadzi różne warsztaty, przyjeżdżaja do niego wolontariusze z całej Europy. Może Cie zainteresuje. Pozdrawiam serdecznie pracowitych mieszkańców spod Lip !
A droga - wspaniała !
Ania z Siedliska
Bardzo się ciesze, ze los mnie zaprowadził na te stronę. Milo jest czytać takie teksty. Na listopadowa chandrę polecam lampy z białym światłem do lumino-terapii. Sprawdziłam mieszkając kiedyś w Skandynawii. Pol godzinki czytania przy takiej lampie i od razu masz nastrój jakby był lipiec :)
Pozdrawiam
Nika
PS Np Philips produkuje takie lampy
Ależ Wam wybudowali autostradę...No, no, no. Kupiłam "Sielskie...". Rzuciłam okiem, ale poczytam w łózku. Sery z Frontiery ( rym zamierzony) jadłam. Smakowały mi bardzo.
My roiłyśmy warsztaty serowarskie z babkami z sąsiednich wsi. Sery dojrzewały i były degustowane w odpowiednim czasie. W ogóle to są degustowane na okrągło i się "wyrobić " z produkcją nie mogę. Pomyśl koleżanko nad pomysłem rzuconym przez Magdę z 27 strony. Może byśmy tak latem zrobiły jaki zlot u którejś i zdegustowały. Pozdrawiam
To ja się jeszcze nie wpisałem ?
... na te warsztaty?
ani na ten zlot?
To może chociaż na degustację...? ;)
A w ogóle co to za warsztaty bez Gienka? ;)
Zapraszam do zabawy na mojego bloga .
Szczególnie Ciebie :-)
Witaj Tess,
tak dawni mnie nie było , że wstyd , ale i mnie dopadła depresja , tak troszkę wcześniejsza niż listopadowa . Trzymała , trzymała i trzymała . Teraz zwolniła swój uścisk , więc jestem. Przeczytałem tekst z zapartym tchem i dzięki niemu , a więc i Tobie jestem bardzo pozytywnie naładowany .
Dziękuję . Mam swoje wiejskie problemy . Dzięki Tobie , bardzo teraz malutkie . Pozdrawiam bardzo ciepło tak by przegonić listopadowe chłody .
NC
Też się ucieszyłam na nowy wpis.Jesień ...no cóż.Trzeba przez to przejść.
Pozdrawiam
Mimo jesiennych klimatów tryska u Ciebie optymizmem i dobrą energią! Skorzystałabym z takich warsztatów chętnie, oj chętnie... a jeszcze chętniej widziałabym je u siebie... te sery, mhmmm... może kiedyś ;-) Bo przecież jesień nie jest zła!
Chylę czoła przed Eulalią, czytałam o niej kiedyś, dawniej... wspaniała babka!
Ty Asiu też jesteś fantastyczną osobą, energii to Ci szczerze zazdroszczę ;-)
Uściski ;)
I konie Eulalii cudne i psiaki ( Odi)i kury i świnki (Lali) no a już Lopez (osioł) to mój ulubieniec:)
Konie pięknie wyglądają we mgle, jak zjawy...
Piękna u Was jesień:)
Proszę o jakieś namiary na kursy serowarskie. Uwielbiam sery gospodarskie, ale teorię produkcji znam tylko ze stron internetowych i programów tv. Jestem właśnie w trakcie przeprowadzki na Mazury i wprawdzie sama krów/owiec/kóz nie hoduję ale moje sąsiadki, owszem. Marzy mi się jakaś wspólna inicjatywa, która pozwoliłaby tym wspaniałym kobietom podreperować domowy budżet i wyrwać się choć trochę spod kontroli mężów-gospodarzy. Dla takich terenów jak nasz (daleka od masowej turystyki, "dzika" część Mazur) widzę przyszłość w produkcji naturalnej żywności. Chciałabym, aby ten potencjał dostrzegli moi sąsiedzi, a w szczególności kobiety. Podziwiam Wasze Stowarzyszenie i mam nadzieję, że uda nam się z czasem stworzyć coś podobnego w naszej gminie.
Pozdrawiam,
kasia
Asiu, czy wysłałaś?
Wahałam się czy pytać, ale może nie doszło do mnie i czekasz, aż coś powiem, a ja nie mam co, bo nic nie ma:(
Jeśli to dla Ciebie kłopot, to zapomnij proszę!
Kochana - muszę dorobić! Strasznie przepraszam Cię za "zewłokę", ale konfitury smaży się przez trzy dni, a ja nie mam ostatnio 3 dni ciurkiem! Ale zrobię. Przsięgam się!
Asia
Spoko:)
Asieńko urobiona...jakie piękne zbiory:))))a droga za zasługi..fiu fiu:))))Pozdrawiam
Asieńko urobiona...jakie piękne zbiory:))))a droga za zasługi..fiu fiu:))))Pozdrawiam
Prześlij komentarz